Zaraz po wyjściu z samolotu zapytano go, czy gra w piłkę. Odpowiedział, że nie, na co superior o. Stanisław odpowiedział mu: „To po co tu przyjechałeś?”. Tak z uśmiechem wspomina rozpoczęcie misji w Afryce oblat o. Ludwik Stryczek, pochodzący z Łąki koło Pszczyny.
Mija 25 lat, odkąd wyjechał. Początki były trudne. – Bałem się, nie wiedziałem nic, nie znałem nikogo. I pojechałem. Zazwyczaj było tak, że wyjeżdżały razem 2–3 osoby, a ja wyjechałem sam. Były obawy, jak to będzie, ale wszystko zawierzyłem na modlitwie – wspomina. Po dwóch tygodniach otrzymał już swój sektor w Guider, gdzie miał rozpocząć posługę. Pierwszy raz, kiedy poproszono go o poświęcenie tamtejszego domu, nie wiedział, jak trzeba to zrobić. Z pomocą przyszedł mu śp. o. Czesław: „Święć tak jak w Polsce”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.