Choć pszczół na Śląsku ubywa, to pszczelarzy na spotkaniach pod Katowicami coraz więcej.
To światło, jak mówił wikariusz generalny, zostało nam dane w Piśmie Świętym. Żyjemy w czasach chaosu, kiedy ludzkość sama próbuje dawać sobie odpowiedzi na pytania, co to jest prawda i co to jest dobro. - Tymczasem nie my decydujemy, co jest prawdą, co jest dobrem. My to mamy odkrywać! - podkreślił. Mówił, że ludzie, owszem, mogą się sami umówić, co ich zdaniem jest dobrem, ale wtedy po czasie okazuje się, że to, co miało nam przynieść radość, niszczy nas. Dlatego tak ważne jest odkrycie planu Pana Boga dla każdego z nas. A w tym pomaga czytanie Biblii. - Tak jak w życiu - jest zły pokarm i jest dobry pokarm. Można się zatruć złym pokarmem. Słowo Boże to dobry pokarm. Bóg nam go daje. Jeśli brakuje nam czasu dla Pana Boga, nasze życie się rozsypuje. Trzeba się zatrzymać i wniknąć w słowo Boże, które jest światłem – powiedział z mocą.
Pszczelarstwo przeżywa dziś potężne kłopoty z powodu chemizacji rolnictwa, rolniczych monokultur, groźnych chorób i pasożytów. Współczesne pszczoły, dzięki prowadzonym latami zabiegom hodowlanym, są co prawda bardzo miodne i łagodne, ale za to mało odporne na choroby. Efekty? Wielu pszczelarzy wiosną odkrywa, że w całych pasiekach zimy nie przeżyła ani jedna pszczoła. Na Śląsku w czasie kilku ostatnich lat zjawisko masowego zamierania pszczół zaobserwowano m.in. w okolicach Rybnika i Orzesza, a także w powiecie pszczyńskim. Brak pszczół może się odbić negatywnie m.in. na wysokości plonów w rolnictwie i sadownictwie.
Na szczęście nie jest jednak na Śląsku z pszczołami tak źle, jak w niektórych regionach Chin, gdzie te owady wyginęły całkowicie. Świadczy o tym choćby gęstniejący tłum na spotkaniach w murckowskim lesie.