Choć pszczół na Śląsku ubywa, to pszczelarzy na spotkaniach pod Katowicami coraz więcej.
Spotkali się w niedzielę 13 lipca na środku wielkiego lasu między Katowicami a Tychami. Ich liczba według organizatorów przekroczyła... 1,5 tysiąca. - Chyba trzeba będzie wyciąć las, żeby powiększyć parking - śmiali się leśnicy.
Tym miejscem w środku lasu jest Polana Hamerla i działające na niej trutowisko „Murcki”. Choć znajduje się w granicach miasta Katowice, jest to enklawa bujnej przyrody. Na tym trutowisku, ponad kilkudziesięcioma małymi, kolorowymi ulikami weselnymi, na co dzień odbywa się zapładnianie pszczelich matek przez hodowane tu trutnie.
W wielkiej altanie tuż obok Mszy św. w intencji pszczelarzy i ich bliskich przewodniczył 13 lipca ks. Grzegorz Olszowski, wikariusz generalny archidiecezji katowickiej. Uczestniczyło w niej kilkuset wiernych. Wielu innych pszczelarzy przewinęło się przez to miejsce w ciągu dnia, bo to spotkanie miało też charakter festynu ze straganami pełnymi uli, ulików, ramek, wosku i węzy oraz najróżniejszych akcesoriów przydatnych w hodowli pszczół. Na koniec zaplanowano nawet zabawę taneczną.
Ks. Grzegorz Olszowski powiedział pszczelarzom, że jest wśród nich po raz pierwszy i że ich wielkie zgromadzenie robi wrażenie. Zwrócił uwagę, że Pan Jezus często głosił Ewangelię nad jeziorem. - Jesteśmy w środku lasu, bliżej natury. Człowiek tęskni do natury i do harmonii w tym świecie pełnym chaosu. Zabiegani, potrzebujemy takich miejsc, gdzie się wyciszymy - stwierdził. Życzył zebranym, by dzięki kontaktowi łatwiej było im odnaleźli harmonię, i żeby - jak wtedy, gdy Jezus głosił nad jeziorem - słowo Boże wnikało do ich serc.
- Nie czarujmy się: tutaj, na ziemi, zawsze nam będzie towarzyszyć jakiś ból, jakieś cierpienie - powiedział. Wyjaśnił, że często właśnie z powodu tego cierpienia chcemy czekać na to, co będzie w lepszym świecie. - A sam się o tym przekonywałem, że Pan Bóg zawsze nam daje tyle światła, żeby człowiek wyszedł z dotykających nas trudnych sytuacji - dodał.