Na rekolekcje zwykle jeżdżą w Beskidy. W tym roku 22 z nich zrobiło wyjątek. Przyjechali do centrum Katowic i przez 9 dni mają okazję zobaczyć, jak żyje się w... seminarium duchownym.
O przeżywaniu nietypowego czasu w nietypowym miejscu mówią także sami uczestnicy:
- Najbardziej spodobał mi się dzień klerycki i pobudka o 5.30. To ekstremalne przeżycie - wyjaśnia 17-letni Michał Bomba z Rudy Śląskiej-Kochłowic. - Da się to przeżyć? - pytamy. - Pewnie, że się da, ale jaki potem człowiek z tego wychodzi! Takie trochę mocne przeżycie. Bardzo przyjemne było też spotkanie z arcybiskupem. Przyjazne, traktował nas na równi, bardzo w porządku, nie z góry - przyznaje ministrant.
- Urzekło mnie samo miejsce. Mieszkamy w domu i jednocześnie przy Panu Jezusie, bo jest jedna, druga i trzecia kaplica u sióstr. Ciekawy jest też plan tych rekolekcji, codziennie mamy jakieś spotkania. Zaraz obok siebie mamy też ludzi, którzy są odpowiedzialni za seminarium. Są prefekci, jest ojciec duchowny, widzimy też, jak to na co dzień funkcjonuje, bo jest też furtian, który wpuszcza albo nie wpuszcza poszczególnych ludzi - wyjaśnia 19-letni Rafał Żydziak z Chorzowa, który na rekolekcjach oraz na co dzień u siebie w parafii pełni posługę animatora. - Nie wystraszyłeś się tego, że cię tu zostawią? - pytamy. - Nie, ja wręcz chciałem tu przyjechać. Możemy zobaczyć seminarium od kuchni.
- Rysują przed nami różne drogi, którymi możemy pójść. Spotykamy się z różnymi osobami, które w jakiś sposób dają nam świadectwo swojego życia. Uczą nas tego, żeby wsłuchać się w głos Pana Boga - precyzuje 17-letni Mateusz Fojcik z Rybnika.
- Właśnie ten turnus wydał mi się inny niż wszystkie. Zapisany byłem do Brennej, ale potem zrezygnowałem, bo pomyślałem, że to będzie ciekawsze przeżycie. Przyjechałem tutaj, żeby zastanowić się, co dalej mógłbym robić w życiu. Bardzo podobały mi się spotkanie z arcybiskupem i wyjazd do Krakowa, mimo że był trochę męczący, ale potem się fajnie spało - przyznaje 16-letni Artur Porębski z Knurowa.
- Już od kilku miesięcy czułem potrzebę pójścia do Jezusa i On cały czas mi to ułatwiał. Ja tylko musiałem otwierać kolejne drzwi. Z Jezusem jest tylko jedna trudna sprawa. Najtrudniejsza na świecie, a tego nigdzie nie da się nauczyć: trzeba Mu po prostu zaufać i to jest, moim zdaniem, przepis na szczęście w życiu - wyznaje prawie 19-letni Sylwester Niewęgłowski z Katowic-Panewnik. - Teraz mam rok przerwy, troszkę sobie pracuję i zastanawiam się, co dalej. Jak każdy ministrant, pomyślałem kiedyś, żeby pójść do seminarium, ale teraz myślę, że jednak chciałbym przekazać dalej moje geny, bo takie coś nie może się w końcu zmarnować - śmieje się.
- Zapisując się tu, wiedziałem, że to będą rekolekcje powołaniowe, ale nie tylko w jedną stronę. Gdzieś po głowie chodziły mi słowa z Pisma Świętego: „Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu” (1 Kor 1,26) i to, żeby wziąć je tak ogólnie. To dla mnie też pogłębienie relacji z Jezusem - mówi 19-letni Adam Ciba z Radzionkowa-Rojcy.
- Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Przez 10 lat, jak jestem ministrantem, zawsze migałem się od rekolekcji. Waham się pomiędzy kapłaństwem a „standardowym życiem”. Myślę, że te rekolekcje jakoś mi pomogą - mówi 18-letni Dawid Jurczyński z Siemianowic Śląskich-Bytkowa.
Ministranci zaangażowali się także w facebookowy konkurs sacrum selfie. Kogo tylko spotkają, księdza czy biskupa, robią z nim sobie zdjęcie z ręki. Przyznają, że reakcje są zawsze pozytywne.