- Spróbujcie uwielbiać Boga, gdy stracicie pracę, spróbujcie uwielbiać, kiedy odejdzie ktoś bliski. Niektórym wydaje się, że modlitwa w Duchu to coś zawsze przyjemnego. Nic bardziej błędnego - mówił w czasie homilii na Tyskim Wieczorze Uwielbienia ks. Piotr Kontny.
XXV TWU odbył się w wigilię Niedzieli Trójcy Świętej Joanna Juroszek /GN Zakończył się XXV Tyski Wieczór Uwielbienia. Jego najważniejszym elementem jest wspólna Eucharystia. W czasie homilii ks. P. Kontny mówił, co naprawdę znaczy być charyzmatykiem. Podkreślał, że taki człowiek, jak nauczali święci Kościoła, jest „źródłem ducha”, a wyróżniającym go znakiem jest... krzyż. - Największym charyzmatykiem w historii był Jezus Chrystus. Najwięcej uczynił dla mnie i dla ciebie wtedy, kiedy już mógł najmniej. Miłości bowiem nie da się zabić, ona bowiem jak fontanna wytryskuje najbardziej wtedy, kiedy próbuje się jej zakneblować usta i przybić do drewna - wyjaśniał ks. Piotr.
Kapłan wymienił także cechy charyzmatyka, zaznaczając, że miarą jego wielkość są pokora, służba oraz posłuszeństwo słowu i Kościołowi. - Chcecie być charyzmatykami? Tak? To przygotujcie się na trudności - wyjaśniał.
Ks. Piotr zgromadzonym w tyskim kościele objaśniał, czym naprawdę jest modlitwa w Duchu Św. To nie coś „odlotowego”, „oderwanego od ciała”, „skupienie się na emocjach”, „duchowy flow” czy „trans”, to „trwanie w miłości Ojca, oczekując miłosierdzia Jezusa”. - Modlitwa w Duchu to zatem nic innego jak wejście do domu Trójcy Świętej. Ta modlitwa nie jest „odlotem”, ale właśnie przylgnięciem do ciała, przytuleniem Boga Ojca w Jezusie. To nic innego jak postawa Jana z Wieczernika, oparcie się o ramię Jezusa, a potem ramię Kościoła, ramiona Apostołów, to nieustanne przypominanie sobie tego, co Jezus dla mnie zrobił, jak mówił i co mówił o Ojcu. To też przypominanie tego, co zrobili dla mojej wiary męczennicy, również ci, którzy dzisiejszego wieczora gdzieś w Syrii, Indiach, Chinach giną za Chrystusa - mówił.
Jasno za św. Augustynem zaznaczył także, że: „tyle mamy Ducha Świętego, ile mamy miłości do Kościoła”. - Modlić się w Duchu to zatem modlić się w Kościele, z biskupem, który jest gwarantem jedności z apostołami, to też modlić się gorliwie i z namaszczeniem. Modlić się w Duchu to też słuchać. Ale nie siebie, tylko Boga! Charyzmatyk to nie ten, który mówi od siebie, który mówi, żeby mówić - zaznaczył.
Ks. Piotr wspomniał też o podziałach i szydercach. Za przykład podał toczącą się w mediach walkę o korzystanie z klauzuli sumienia wśród lekarzy.
Kapłan po raz kolejny mówił także, czym są Tyskie Wieczory Uwielbienia: spotkaniem z żywym Jezusem, wspólnotą Kościoła, umocnieniem. Jednocześnie zaznaczył, że ich ideą jest to, aby ich nie było. - To znaczy, żebyśmy byli na co dzień tak blisko Chrystusa, że takie wieczory mielibyśmy codziennie w naszych domach i rodzinach, gdybyśmy tylko chcieli. No bo co szkodzi, żeby dziennie modlić się w domu razem? Tak brakuje w naszych domach modlitwy. Jezus nad tym płacze. A my, kapłani, słyszymy ten płacz w konfesjonale za każdym razem, kiedy ktoś mówi: „Nie modliłem się”. To znaczy: „Nie wierzyłem w moc Boga w moim domu...”.
Tematem przewodnim XXV Tyskiego Wieczoru Uwielbienia były słowa „W Duchu Świętym się módlcie (...), oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Jud 20-21). Tradycyjnie rozpoczął się on uroczystą Eucharystią, po której nastąpił czas świadectw oraz uwielbienia Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Wierni zgromadzeni w kościele cały czas mogli skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania.
Do kościoła bł. Karoliny przybyło ok. 4 tys. osób z archidiecezji katowickiej oraz różnych miast Polski. Tym razem w Tychach zgromadzili się w wigilię Niedzieli Świętej Trójcy.
Organizatorami wieczorów uwielbienia w parafii bł. Karolina jest Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej. Więcej o centrum TUTAJ.