Bieganie to jego sposób na życie. I jedyny sposób dotarcia na najbliższe uroczystości w Watykanie.
Ma 63 lata, a kondycji mógłby mu pozazdrościć niejeden przedstawiciel facebookowego pokolenia. Biega prawie nieprzerwanie od 1967 roku. Ten gen przekazał synom. – Teraz już wnuki przedszkolaki biorą udział w zawodach. I zwykle stają na podium – chwali się Czesław Nowak, prezes Amatorskiego Klubu Biegacza w Knurowie. Na kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII z Wilczy pobiegło 7 górników, czynnych zawodowo i emerytów. Każdy z nich codziennie pokonał 35 km.
Pan Czesław zorganizował ten maraton. – To dla nas jedyny sposób na dotarcie do Rzymu i uczczenie świętego papieża Polaka – opowiada. – Mamy też za co dziękować i o co prosić, chociażby o bezpieczną pracę w kopalni. C. Nowak bieganiem świętuje ważne wydarzenia, rocznice w swoim życiu. Na 60. urodziny pobiegł 60 km na Jasną Górę. Organizował maratony do Fatimy, do Medjugorie, nawet do Betlejem. 5 razy dobiegł na plac św. Piotra. W 2000 roku pobiegł na 80. urodziny Jana Pawła II. 18 maja stanął przed ojcem świętym. – Papież złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy – mówi wzruszony maratończyk. – Tego momentu nie zapomnę do końca życia. Na kanonizację maratończycy pobiegli z konkretnymi intencjami. Nie tylko własnymi. – Ludzie przychodzili i prosili nas, żebyśmy przy grobach papieży pomodlili się o zdrowie ich bliskich, o pracę, o pokój na świecie – wymienia C. Nowak. – Sam dziękuję Bogu za moje uzdrowienie. Modlę się w biegu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się