– Wydaje mi się, że dla tych, którzy nie wierzą, tak samo jak ja, dla tych, którzy muszą zobaczyć, dotknąć znaków, jedynymi możliwymi cudami są wasze oczy. Zdajecie sobie sprawę, jakimi jesteście cudami? – zapytał dzieci i młodzież przykutych do inwalidzkich wózków Franz Coriasco, brat przyjaciółki błogosławionej Chiary Luce Badano.
Ks. Tomasz Nowak, kapelan ośrodka tłumaczył, że Chiara Luce Badano jest duchową przyjaciółką podopiecznych z Borowej Wsi. Dzieci i młodzież już wcześniej zapoznały się z historią jej życia, wspólnie modlą się także za jej wstawiennictwem. Tak samo było w piątek: najpierw śpiewem pokazywali, że autentycznie Bóg jest radością, potem z pełnym zaangażowaniem odmówili koronkę do Miłosierdzia Bożego i modlitwę do błogosławionej, a na koniec, bez żadnej tremy rozmawiali z bliskimi Chiary. – Bardzo cieszę się, że jesteśmy dziś z wami, jesteście przyjaciółmi Chiary, tym samym jesteście i naszymi przyjaciółmi – mówiła Maria Teresa, mama błogosławionej. Pierwsze pytanie, jakie usłyszała od dzieci dotyczyło źródła siły, z jaką młoda Włoszka podchodziła do choroby. Był nią Jezus – mówiła Maria Teresa, i dalej: modlitwa, uczynki miłosierdzia, codzienna Eucharystia. Kobieta podkreślała to, jak szczególnie w czasie choroby Jezus stawał się jej Przyjacielem i Oblubieńcem. Wspominała, jak przygotowywała się na dzień swojego pogrzebu: kazała mamie kupić białą sukienką, przymierzyła ją dla niej Chicca, chciała mieć pewność, że w dniu ślubu z Jezusem, będzie pięknie wyglądać. Maria Teresa podkreślała także siłę, jaką dawało jej codzienne przebywanie z jej córką, zakochaną w Jezusie.
Niepełnosprawni pytali także o codzienne życie błogosławionej i jej ulubioną potrawę. Dowiedzieli się, że kochała lody i gnocchi – włoskie kluski. Była normalną, pełną życia dziewczyną. W czasie choroby pomagała mamie chociażby w przygotowywaniu warzyw do zamrożenia. – Po mojej śmierci będzie przychodzić tutaj wielu młodych ludzi, będziesz miała produkty, żeby robić dla nich zupy – cytując córkę wspominała Maria Teresa, dodając, że rzeczywiście tak było. Rodzice błogosławionej przypomnieli także, że miała uosobienie przepełnione miłością, ale gdy było trzeba, potrafiła postawić na swoim. – To tak samo jak my, też mamy swój charakter – śmiał się ks. Tomasz.
– Bardzo fajna z niej dziewczyna była, dużo się modliła, dawała ludziom radość, rozdawała innym swoje zabawki – mówił nam 15-letni Marek. 38-letnia Kasia przyznała, że chciałaby być taka, jak ona: - Muszę się modlić, żeby nie być nerwową. Jej rówieśniczka, Agnieszka nie kryła wzruszenia, Marię Teresę i Rugero Badano obdarowała przygotowanymi przez siebie prezentami.
Chiara Luce Badano urodziła się 29 października 1971 r. w Sassello, na północy Włoch. Była długo wyczekiwanym dzieckiem, jej rodzice modlili się o nią 11 lat. Kiedy przyszła na świat, czuli, że nie była tylko ich dzieckiem, ale silnie należała też do Boga. Jako niespełna 10-letnia dziewczynka zapoznała się z Ruchem Focolari, gdzie szczególnie zafascynowała się cierpiącym Jezusem. Była radosną, wysportowaną, towarzyską nie do końca przepadającą za nauką dziewczyną. W wieku 17 lat zachorowała na nowotwór kości, dwa lata później zmarła. Po trwającej dokładnie 25 min. wewnętrznej walce powiedziała swoje „tak” Jezusowi. Od tego czasu ani razu nie skarżyła się na chorobę. „Jeśli Ty, Jezu, tego chcesz i ja chcę” – mówiła. W 2010 r. papież Benedykt XVI ogłosił ją błogosławioną, jest także patronką młodych.
Z rodzicami i przyjaciółmi Chiary można spotkać się także w sobotę o godz. 16 w Zespole Szkół Plastycznych przy ul. Ułańskiej 7 w Katowicach. Młodzi na spotkanie z Włochami zaproszeni są na niedzielę do parafii bł. Karoliny przy ul. ks. Tischnera 50 w Tychach (godz. 9 Msza, 10.30 spotkanie). Historię Chiary 18 lutego poznają także uczestnicy międzynarodowej konferencji na Wydziale Teologicznym UŚ (początek godz. 9).