W sprawie afery, jaka rozpętała się w śląskim NFZ, "Gość Katowicki" poprosił Bożenę Jaromin, rzecznika prasowego EuroMedic, o komentarz do obecnej sytuacji.
Prosiliśmy przede wszystkim o skomentowanie informacji na temat ostatniej kontroli NFZ. Do tej kwestii szef EuroMedic nie odniósł się w swoim oświadczeniu opublikowanym na stronie szpitala (treść oświadczenia TUTAJ).
B. Jaromin tłumaczy, że ostatnia kontrola NFZ była przeprowadzona dopiero po wypowiedzeniu placówce kontraktu we wrześniu 2013 roku. Pomimo, że CBA już w maju 2013 roku poinformowało prokuraturę o nieprawidłowościach w ofercie, jaką EuroMedic złożył podczas starań o kontrakt na usługi medyczne, NFZ od maja do wrześnie nie przeprowadziło żadnej kontroli. - Na naszym stole ląduje wypowiedzenie kontraktu bez podania przyczyny i właśnie wtedy pojawia się kontrola, wrogo nastawiona do nas - informuje B. Jaromin.
Według EuroMedicu prokuratura do dnia dzisiejszego nie postawiła żadnych zarzutów. Zdaniem rzeczniczki szpital natychmiast odniósł się do postawionych zarzutów CBA i NFZ. - Podaliśmy merytoryczne argumenty na to, że z naszej strony nie było oszustwa podczas starania o kontrakt - przekonuje B. Jaromin. - Na przykład nieprawdziwy jest zarzut, że certyfikat ISO otrzymaliśmy dopiero 28 lutego 2012 roku, a w listopadzie 2011 roku poświadczyliśmy nieprawdę, informując o jego posiadaniu. W listopadzie 2011 roku został przeprowadzony w szpitalu EuroMedic audyt certyfikujący i uzyskaliśmy pozytywny wynik. Mamy na to dowód w postaci kserokopii oświadczenia audytora, firmy Det Norske Veritas Business Assurance Poland Sp. z o.o.
Rzecznik szpitala odsyła do oświadczenia Tomasza Ludygi, prezesa zarządu EuroMedic z 29 stycznia br., w którym czytamy m.in., że szpital może udokumentować nieprawdziwość wszystkich innych zarzutów podnoszonych w mediach, na przykład o dysponowaniu wszelkimi wymaganymi przez NFZ sprzętami i aparatami. "'Przestępstwa' jakich dopuściliśmy się w procesie kontraktowania polegały na omyłkowym wpisaniu błędnego numeru seryjnego aparatu USG, czy posiadaniu jedynie kopii (zamiast oryginału) faktury zakupu artroskopu diagnostyczno-terapeutycznego" - czytamy w oświadczeniu.
- Trzeba wziąć pod uwagę specyfikę kontraktowania usług dla nowo powstających szpitali - tłumaczy B. Jaromin. - Przed podpisaniem kontraktu nie mieliśmy fizycznie wszystkich drogich sprzętów. Treść umowy zapewniała, że po podpisaniu przez NFZ kontraktu dostarczymy aparaturę.
W treści przytaczanego oświadczenia EuroMedic odnosi się do argumentu dyrektora śląskiego NFZ Grzegorza Nowaka, który twierdzi, że na krótkoterminowe zabiegi do prywatnego szpitala czeka jedynie garstka pacjentów. "W kolejkach zapisanych jest ok. 4000 pacjentów, którzy w przypadku podtrzymania przez NFZ negatywnej dla szpitala decyzji, będą zmuszeni stanąć na końcu kolejek do specjalistów w innych szpitalach. Podawana przez NFZ liczba ponad 300 pacjentów zapisanych w kolejkach jest rezultatem żonglowania statystyką" - twierdzą członkowie zarządu EuroMedicu.
Na zarzut, że pomimo wygasającego kontraktu EuroMedic nadal przyjmował wielu pacjentów, traktując ich jako kartę przetargową w negocjacjach z funduszem zdrowia, rzeczniczka odpowiada, że szpital kontynuował tylko leczenie zapisanych i oczekujących w kolejkach pacjentów.
B. Jaromin skarży się, że w ciągu roku od otwarcia szpitala przeprowadzono w nim 15 kontroli, które trwały łącznie 232 dni. - Jednak wyniki tych kontroli były dla szpitala pozytywne - twierdzi. Na nasze pytanie czy EuroMedic ma szansę na dalsze kontrakty ze śląskim NFZ, rzeczniczka odpowiada: - Nadzieja umiera ostatnia.
Jutro (czyli w sobotę, 8 lutego) zapadnie decyzja w sprawie odwołania Grzegorza Nowaka, dyrektora śląskiego NFZ.