W rytmie jednej melodii pląsają lekarze, wykładowcy i dyrektorzy banków.
Jak to jest, że w czasach internetu dzieci i młodzież też chcą jeszcze tańczyć? – Mamy dobrych patronów – mówi wesoło Barbara Bańska, kierownik Zespołu Pieśni i Tańca „Tysiąclatki”. – Jednym z nich jest o. Pio. Ratował nas w bardzo wielu sytuacjach. Przypinam mu w gabinecie do dużego zdjęcia „biedronki” za każdą wspólną akcję. Pani kierownik podkreśla, że początki były trudne. Nawet mówiono o nich: „Wy tam do Honolulu pojedziecie, a nie do Ameryki”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.