Warsztaty tańca, kulinarne, plastyczne, turniej kręgli, wizyta w aquaparku, kino, a na zakończenie bal.
Wbrew pozorom, nie jest to plan płatnych kolonii zimowych. Tak wyglądają półkolonie u salwatorianów, czyli w parafii NMP Zbawiciela w Mikołowie.
– Plan trochę zmodyfikowaliśmy – mówi ks. Bartłomiej Król SDS. – W piątek miał być wyjazd na narty, ale ponieważ pogoda niezbyt dopisała, będą warsztaty plastyczne. Dzieci będą wykonywały różne zadania, w zależności od tego, ile mają lat.
Rozpiętość wiekowa przychodzących na półkolonie jest duża. Najmłodsze maluchy mają 4-5 lat, najstarsze chodzą do gimnazjum. – Przyszłam tu z młodszym bratem i dwiema kuzynkami – mówi 16-letnia Magda Kocoń. – Uczestniczę w zajęciach, ale również pomagam wolontariuszom zapanować nad maluchami. Bardzo mi się tu podoba. Wszyscy są zaangażowani, a dzieci bardzo się starają wykonywać wszystkie zadania i ćwiczenia najlepiej, jak potrafią. Mnie najbardziej podobają się dzisiejsze zajęcia kulinarne. Wszyscy świetnie się bawią, piekąc babeczki i przyozdabiając torty.
– Zrobiłem babeczki z dodatkiem czekolady – dodaje jej brat, 11-letni Mateusz. – Teraz mamy konkurs na najlepiej przyozdobiony tort. Wszystkie słodycze zjemy na sobotnim balu. Będziemy się wtedy przebierali za świętych.
O to, aby na balu nikt nie podpierał ścian, zadbali wolontariusze. – Przez dwa dni mieliśmy warsztaty tańca – mówi Sandra Gąsiorek. – To były moje ulubione zajęcia. Pokazywaliśmy dzieciom m.in., jak tańczy się makarenę. Było dużo śmiechu i radości. Cieszę się, że tu pomagam. Lubię dzieci i jestem zadowolona, że mogę brać udział w tych półkoloniach. To dla mnie nowe doświadczenie. Wczoraj w aquaparku było trochę kłopotu z suszeniem włosów – było prawie 100 dzieci, a niektóre dziewczynki miały włosy do pasa, ale udało się.
Osoby pomagające to uczniowie klasy IIc z II LO im. rtm. Witolda Pileckiego w Mikołowie. Religii uczy ich ks. Bartek. Nie musiał długo zachęcać swoich uczniów, by poświęcili swój czas na pomoc innym. Na stałe przychodzi na zajęcia 7 osób i tylko jedna z nich jest z parafii u „salwatorów”.
– Podobnie sytuacja wygląda wśród dzieci. Część z nich to nasi parafianie, ale mamy duże grono znajomych i przyjaciół – wyjaśnia ks. Jacek Brucela SDS, proboszcz parafii. – Przychodzą do nas na Msze św. i wiedzą, że wszelkie zajęcia i spotkania przez nas organizowane są dla wszystkich. Staramy się przygotowywać wiele zajęć dla całych rodzin w ciągu roku. W wakacje wraz z dziećmi jedziemy nad morze lub w góry, zimą organizujemy zajęcia na miejscu. Uważamy, że gdy zachęci się najmłodszych do przyjścia do kościoła, przyprowadzą swoich rodziców. Poza tym, dzieci nauczone życia przy parafii będą działały w różnych grupach kościelnych, gdy dorosną.