- W 2010 roku we Francji co tydzień w mediach była afera o pedofilii w Kościele. Po tym praniu mózgów już sam się zacząłem zastanawiać, czy moim dzieciom na katechezie grozi jakaś krzywda - mówił Bertrand Bisch. - To samo dzieje się w Polsce teraz - ostrzegł.
Na koniec Bernard Bisch zacytował wstrząsające słowa francuskiej mistyczki Marty Robin, która już w 1936 roku przepowiedziała: „Upadek Francji będzie bardzo głęboki, głębszy niż innych narodów, z powodu jej pychy i złych przywódców, których sama wybierze. Będzie się tarzać w błocie. Nic już nie zostanie. Ale w jej beznadziei przypomni sobie o Bogu. Będzie krzyczeć do Niego, a wtedy Matka Najświętsza przybędzie, aby ją wybawić. Francja odnajdzie wówczas na nowo swoje powołanie najstarszej córy Kościoła, będzie ona miejscem największego wylania Ducha Świętego i znowu będzie wysyłała misjonarzy na cały świat”.
Armia Gedeona na kolanach
Bisch ma nadzieję, że Polacy pokażą „dumnym Francuzom”, jak obronić rodzinę i przeciwstawić się pomysłom ideologów. Zauważył też, że we Francji pojawili się ostatnio młodzi ludzie, którzy palą świece i w ciszy modlą się za polityków. Tymczasem ruch, który wywołał we Francji gigantyczne demonstracje przeciw małżeństwom homoseksualistów (w największej wzięło udział aż 1,3 mln ludzi), po tym, jak nic nie osiągnął, powoli gaśnie. - Zostanie już tylko modlitwa - powiedział.
Po wykładzie ks. Teodor Suchoń, proboszcz z Chwałowic, zauważył, że gender jest jak koń trojański. Wbrew ostrzeżeniom Kasandry Trojanie sami wprowadzili go do swojego miasta, na własną zgubę. - Aktualny jest jednak stary przydomek Polski „Przedmurze chrześcijaństwa”. Pan Bertrand mówił, że Francja zaspała, ale my nie możemy zaspać. Kiedy ostatnio w Argentynie tysiące feministek chciało sprofanować katedrę, katoliccy mężczyźni stanęli im na drodze, mocno trzymali się za ręce, odmawiali różaniec i nie dopuścili do profanacji. Myślę, że to jest chyba droga. Myślę, że Pan Bóg ma dla nas piękny plan - powiedział. A na koniec zaprosił zebranych, którzy chcą walczyć jak „Armia Gedeona” do uklęknięcia z przodu kościoła, przed samym Najświętszym Sakramentem. Prawie wszyscy obecni to zaproszenie przyjęli, padając na kolana przed Chrystusem jaśniejącym w monstrancji.