- Chrześcijaństwo to nie są tylko wadowickie kremówki i poklepywanie po plecach z radosnym: "Dobrze, że jesteś!" albo: "Polacy, nic się nie stało!". To jest coś więcej, to ciężkie, realne wybory, za którymi stoi życie lub śmierć - mówił ks. dr Henryk Olszar.
Są uczniami szkół średnich. Twierdzą, że na co dzień nie muszą bronić swojej wiary. – Zero ataków, czysta tolerancja – wyjaśniają. Tam, gdzie prześladuje się chrześcijan, najzwyczajniej w świecie nie jeżdżą. Nie należą do wspólnot, ale nie boją się o swoją przyszłość. I choć ciężko im wyobrazić sobie sytuację, w której jasno musieliby opowiedzieć się po stronie Jezusa, bardzo szanują lekcje religii i swoich katechetów. Na katechezie wspólnie się modlą w określonych intencjach, dyskutują, oglądają różne filmy, słuchają wykładu. Twierdzą, że właśnie tak uczą się przywiązania do wartości chrześcijańskich.
– Czy wiecie, że było w XX wieku państwo, gdzie żołnierze rządowi wdzierali się do kościołów, strzelając z karabinów do wszystkich, jak popadło? Gdzie księża byli wieszani w zdemolowanych kościołach tylko za to, że sprawowali sakramenty? Gdzie karne ekspedycje przystrajały ludźmi słupy telegraficzne wzdłuż linii kolejowych? – pytał uczniów ks. Olszar.
To Meksyk z lat 1926–1929. Kraj, w którym ateistyczny rząd rozpętał prześladowania w imię "zachowania nieśmiertelnych ideałów rewolucji meksykańskiej". "Viva Cristo Rey!" – wołali wówczas chrystusowcy, którzy przez 3 lata prowadzili partyzancką wojnę z wojskami federalnymi. Właśnie o tym opowiada "Cristiada".
Na projekcję filmu do Wydziału Teologicznego UŚ w Katowicach zaprosili uczniów starsi koledzy tam studiujący, katecheci oraz wykładowcy. Ks. dr Damian Bednarski tłumaczył, że już w zeszłym roku, zapraszając uczniów do Wydziału Teologicznego, pojawiła się myśl, żeby wyświetlić im wartościowy film. Obejrzeli wówczas projekcję dotyczącą godności ludzkiego życia.
Projekcja "Cristiady" była także formą promocji. W środę od swoich starszych kolegów 250 uczniów usłyszało także, dlaczego warto studiować teologię, nauki o rodzinie czy teologię pastoralną. – Jeżeli zdecydujecie się na pójście do seminarium, po 6 latach wszyscy będziecie księżmi, z czasem niektórzy z was mogą zostać biskupami, paru – kardynałami, a jeden ma szansę zostać papieżem – tłumaczył chłopakom Andrzej, kleryk piątego roku.