6,3-kilometrową trasę przebyli w różny sposób. Jedni z nich biegnąc na własnych nogach, inni na hulajnodze, na rowerze lub wózku. Zawsze jednak prowadził ich co najmniej jeden pies.
IV Międzynarodowy Wyścig Psich Zaprzęgów odbył się 16 i 17 listopada w Mikołowie-Kamionce. Startowało ok. 200 zawodników z Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Walczyli w kategoriach canicross, bikejoring oraz w zaprzęgach z 2, 4, 6, 8 i więcej psami. Odbył się również Memoriał im. Artura Hajzera, w którym brali udział zawodnicy najcięższych zaprzęgów. Oprócz wyścigów odbyły się również pokazy tresury psów, psów ratowniczych oraz pokonywania toru przeszkód.
Wydarzenie przyciągnęło wielu widzów. Weronika Marcuch przyjechała do Kamionki z Łazisk Górnych. – Jestem tu po raz trzeci, a może nawet czwarty. O zawodach dowiedziałam się od koleżanki Marty. Bardzo mi się tu podoba i dlatego w tym roku przyjechałam ponownie, tym razem z chłopakiem – mówiła. Towarzyszący jej Sebastian Reinhold Fischer cieszył się, że Weronika wiedziała, jak trafić na start. – Z przystanku szliśmy prawie dwa kilometry, ale było warto. Sam biegam, ale na bieganie z psem bym się nie zdecydował. Myślę, że to trzeba trenować od dziecka – mówił. Z jego opinią na pewno zgadza się13-letni Adrian Góralczyk z Wysokiej koło Wadowic. – To są moje pierwsze zawody. Ale trenuję już od 5 lat. Startuję w kategorii D0, czyli na hulajnodze z dwoma psami. Pasją zaraził mnie mój kuzyn Łukasz Ptaś – opowiada.
– A mnie psy zauroczyły podczas zawodów w naszej okolicy. Miałem 5–6 lat, kiedy pożyczałem psy od sąsiadów, by trenować. W wieku 15 lat kupiłem swojego pierwszego czworonoga. Obecnie mam ich 25, rasy alaskan husky i euro-dog – opowiada Łukasz. Wraz z narzeczoną Moniką Oparką prowadzą uczniowski klub sportowy. – Jedni grają w szachy albo uprawiają ogródek, a my hodujemy psy – śmieje się Monika. – Podczas jazdy odczuwamy wiele satysfakcji i radości. Od dziecka miałam husky. Mój tata startował w zawodach, na rowerze z jednym psem. Miałam 7 lat, kiedy zaczęłam po kryjomu zabierać psa taty, aby też potrenować. Później zaczęłam sama startować. Podczas jednych zawodów spotkałam Łukasza i przeprowadziłam się z Bydgoszczy do Wysokiej – dodaje.