Są tu zdjęcia z miejsca katastrofy budowlanej na budowie katedry w Katowicach czy schodów, które zostały stratowane.
To wystawa z okazji 58. rocznicy konsekracji katowickiej katedry Chrystusa Króla. Przygotowali ją Iwona i Sebastian Pustelnikowie z Rudy Śląskiej. Wystawę można oglądać do końca listopada w katedrze (po wejściu głównymi drzwiami trzeba skręcić w prawo).
Autorzy znaleźli różne ciekawostki – dotarli np. do zamieszczonego w "Gościu Niedzielnym" z 1934 roku opisu "katastrofy budowlanej na budowisku katedry śląskiej". – Zawaliło się wtedy rusztowanie. Spadło z niego 60 ludzi – mówi Sebastian Pustelnik. – Według "Gościa Niedzielnego", skończyło się na szczęście na potłuczeniach i wszyscy poszkodowani szybko wyszli ze szpitala do domów.
Można tu też zobaczyć różne projekty katedry, które napłynęły na konkurs. Na rysunkach widać, jak wysoko – według zwycięskiego projektu – miała zostać zawieszona kopuła. Górowałaby wtedy nad Katowicami, a cała katedra mogłaby stać się architektonicznym symbolem miasta, jak później Spodek. Niestety, wikariusz kapitulny Jan Piskorz, obsadzony przez komunistyczne władze po wygnaniu biskupów, zdecydował o obniżeniu kopuły aż o 38 m.
Są też zdjęcia z pierwszego wbicia łopaty przez bp. Arkadiusza Lisieckiego czy z samej konsekracji w 1955 roku "katedry stalinogrodzkiej" (dla młodzieży: Stalinogród to ówczesna nazwa Katowic, wprowadzona przez komunistów). Oprócz prowadzącego obrzęd bp. Zdzisława Golińskiego z Częstochowy, na zdjęciach z konsekracji widać m.in. dwóch kleryków śląskiego seminarium – Henryka Zganiacza, który po latach został proboszczem tej katedry, oraz Damiana Zimonia, dziś katowickiego arcybiskupa seniora.
– Dotarłem też do ciekawych opowieści związanych ze wznoszeniem katedry. Jest tu np. zdjęcie z budowy schodów bocznych do świątyni. Ks. Jan Klemens opowiedział mi, że w czasie konsekracji pilnował, żeby nikt po tych schodach nie chodził, bo były betonowane zaledwie dzień wcześniej. Niestety, po skończonej uroczystości na schody ruszył naraz cały tłum ludzi i w konsekwencji trzeba było betonować jeszcze raz – mówi S. Pustelnik.