13 września zmarł prof. Czesław Józef Freund z Akademii Muzycznej w Katowicach. Wspominają go jego studenci.
Profesor Czesław Freund urodził się 20 marca 1947 roku w Szczepanowie. W roku 1971 ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach na Wydziale Wychowania Muzycznego. W latach 1996–2006 był dyrygentem Chóru Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Z chórem tym odnosił liczne sukcesy w kraju i za granicą (m.in. we Włoszech, w Kanadzie, Korei Południowej, Austrii, Niemczech i USA). „Dzięki bardzo wysokim umiejętnościom pedagogicznym i pewnej wręcz charyzmie potrafił zainteresować śpiewem chóralnym młodzież – z 30-osobowego zespołu w lutym 1996 zespół nasz w krótkim czasie stał się blisko 100-osobowym” (źródło: www.chór.gliwice.pl).
W 1997 roku wraz ze studentami Akademii Muzycznej w Katowicach założył Chór Kameralny, który to wziął udział w wykonaniu „Mszy na chór mieszany i podwójny kwintet dęty” Igora Strawińskiego. Wspaniały wynik tej współpracy zapoczątkował 15-letnią, jak dotychczas, działalność Chóru Kameralnego Akademii Muzycznej w Katowicach.
Ostatni koncert Chóru Kameralnego z profesorem, Jihlawa (Czechy), czerwiec 2013 r.
Magdalena Seman
Koncert inauguracyjny Chóru Kameralnego odbył się 13 stycznia 1998 r. w kościele Mariackim w Katowicach. Był on początkiem nieprzerwanego pasma sukcesów artystycznych. Za sprawą profesora Czesława Freunda Kameralny, jak jest w skrócie nazywany, stał się dla wielu studentów drugą rodziną, społecznością wybitnych muzyków dzielących wspólną pasję. Miłość i przyjaźń, jaką profesor darzył swoich chórzystów, były niewątpliwie spoiwem oraz najlepszą motywacją dla wszystkich, którzy mieli zaszczyt śpiewać pod jego dyrekcją. Jeden z nich, Adrian Robak, takie słowa kieruje do swoich młodszych kolegów: „Z perspektywy czasu muszę napisać w swobodnej refleksji, że to »coś«, czym obdarza Was Profesor Czesław Freund, jest nie do zastąpienia. Ta wyjątkowa »nić« spojrzeń, charyzma i przytłaczająca intuicja oparte na fundamencie wzorowej techniki i wiedzy niech będzie elementem kształtującym wasze życie artystycznej i prywatne – życzę Wam tego z całego serca. Każdy kolejny dzień, tydzień bez wtorkowej próby, miesiąc i rok niesie powtarzającą i narastającą myśl: jak wiele otrzymałem od Profesora i jak dużo się nauczyłem poprzez wspólne muzykowanie! Docenienie wszystkiego tego, co działo się w czasie uczestnictwa w próbach, koncertach, wyjazdach i spotkaniach Chóru Kameralnego jest tym większe, im więcej mija czasu od ostatniej próby, ostatniego koncertu, ostatniej rozmowy z Profesorem” (źródło: www.kameralny.katowice.pl). Ten narastający szacunek i tęsknota dosięgają chyba każdego, kto przez te lata odnalazł w profesorze swojego ukochanego ojca, przyjaciela czy chociażby szefa.
Sam profesor, we wspomnianym na początku liście, pisze: „Przez te wszystkie lata swoją witalnością, młodzieńczą energią – byliście dla mnie niewyczerpanym źródłem siły, inspiracji; tak znacząco wzbogaciliście moją »wiedzę o życiu«, wiele razy wspólnie »wznosiliśmy się muzycznie ponad...«. Nadeszła okazja, by jeszcze raz wspólnie spotkać się w Naszej Chóralnej Rodzinie, by ożywić wspomnienia, być znowu z sobą RAZEM...”. Świadczy to o tym, że miłość, którą profesor darzył Kameralny, była wielka i głęboko zakorzeniona w jego duchowości. Ksiądz Bartosz Zygmunt, jeden z chórzystów, podczas kazania na Mszy św. pogrzebowej powiedział, że czuł się zawstydzony, ilekroć widział, że ta miłość to również przesłanie ewangelizacyjne, to pokazywanie Boga, najwyższej Miłości.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się