Rodzina, przyjaciele, współpracownicy i studenci pożegnali prof. Antoniego Rosikonia.
– Dziadek był moim pierwszym i najlepszym nauczycielem religii – wspominał wnuk Jan Kasprzycki-Rosikoń. – Znałem wszystkie ważniejsze wydarzenia Starego Testamentu od podszewki. Dosłownie. Jak omawialiśmy przejście Izraelitów przez Morze Czerwone, rysowaliśmy wykresy, by poznać, co prawdopodobnie się stało, że takie wydarzenie było możliwe w tym miejscu i w tym czasie.
Rodzina, współpracownicy i studenci pożegnali w sobotnie przedpołudnie prof. Antoniego Rosikonia. Mszy św. przewodniczył ks. Andrzej Marcak, proboszcz katedry. – Lekarze pewnie mieliby rożne teorie, dlaczego tak długo żył. My powiedzielibyśmy, że Pan Bóg mu błogosławił – mówił, nawiązując do wieku zmarłego. Prof. Antoni Rosikoń w czerwcu obchodził 106. urodziny. Niemal do końca życia pozostał aktywny zawodowo. Wspominając zmarłego, proboszcz zwrócił uwagę, że jego przykład uczy, co w życiu jest najważniejsze. Prof. Antoni Rosikoń był człowiekiem, który kierował się jasnymi zasadami, szukał oparcia w Bogu.
W imieniu zebranych zmarłego pożegnali syn Janusz, wnuk Jan oraz prof. Jan Ślusarek, dziekan Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej. – Ojciec pozostał taki sam w przekazach jego współpracowników, podwładnych i studentów, jak i nas, jego synów. Często dzieci żyją przygniecione wielkością swoich rodziców. Nasz ojciec był inny. Pochłaniała go pasja do pracy, ale zawsze znalazł czas, uśmiech, życzliwość, miłość dla synów. Potem wnuczki i wnukowie byli dla niego najważniejsi – wspominał syn Janusz Rosikoń. – Wiedział, że rodzina jest czymś, co w wielkiej historii decyduje o powodzeniu lub upadku imperiów.
Syn zmarłego potwierdził również, że prof. Antoni Rosikoń był człowiekiem, który starał się swoim przykładem zachęcać innych do czynienia dobra. – Boga nam nie narzucał, choć pewnie modlił się w intencji naszego nawracania – zauważył. – Czasami ojciec mówił, że w życiu prywatnym jest bankrutem, bo wszystko rozdał. Ale nie była to smutna konstatacja. Jego twarz jaśniała w uśmiechu, kiedy patrzył na wnuki. Widział sens przekazywania wartości, jakimi były dla niego wiara, miłość, intelekt.
Żegnając prof. Rosikonia, wszyscy byli zgodni, że odszedł człowiek, który zainteresowania techniczne łączył z humanizmem. Był pasjonatem łaciny i historii. Często cytował Owidiusza, Goethego czy Mickiewicza, którego szczególnie lubił. Dziekan Politechniki Śląskiej zauważył, że życie i pracę profesora można streścić w słowach Ignacego Loyoli: „Na większą chwałę Bożą”. Przypomniał również, że podczas obchodów 100. rocznicy urodzin cytował profesorowi słowa Seneki: „Podjąłeś się tej drogi, więc musisz wytrwać do końca”. – Książka „O obrotach podpór i przęseł mostów” – mimo wytrwałej pracy – niestety, nie została dokończona. Pan Bóg Stwórca wezwał sługę Antoniego do siebie. Jesteśmy jednak przekonani, że teraz podąża pan profesor po bezpiecznych mostach – mówił.
Po Mszy św., zgodnie z życzeniem zmarłego, przeprowadzono kwestę na dom dla trudnych dziewcząt, który siostry szarytki prowadzą pod Warszawą w Łbiskach. – W przeszłości pan profesor sam znacznie wsparł budowę tego domu, a teraz prosi o to was, tu zebranych – wyjaśnił ks. proboszcz Marcak.
Prof. Antoni Rosikoń spoczął w grobowcu rodzinnym na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach. Msza św. w 30. dniu po śmierci zostanie odprawiona 18 września o godz. 12 w katowickiej archikatedrze.
Więcej o prof. Rosikoniu przeczytasz tu: Zmarł najstarszy Ślązak.