Są w różnym wieku. Najmłodsza ma 5 lat, najstarsza skończyła 80. Łączy je jedno - chcą bezinteresownie pomagać innym.
Od lipca działa Chorzowska Strefa Wolontariatu. Jest to miejsce, w którym każdy znajdzie odpowiedzi na pytania związane z organizacjami pozarządowymi i wolontariatem.
– Powstaliśmy, bo razem można zdziałać więcej – tłumaczy Magdalena Sekuła. – Każda organizacja zajmuje się czymś innym. My zaś chcemy koordynować te działania po to, żeby lepiej współpracować. Jesteśmy pierwszą taką strefą w Polsce i dlatego mamy patronat ministra kultury. Na razie zgłosiło się do nas ponad 20 organizacji pozarządowych, które chcą wejść do strefy. Chcemy razem coś zrobić. Np. jedna organizacja ma krzesła, a druga ich potrzebuje na jakąś imprezę. Dzięki nam takie wzajemne przysługi będą codziennością.
Na razie do strefy zapisało się ok. 25 osób. Są wśród nich dzieci, które przychodzą z rodzicami, osoby w średnim wieku, jak i seniorzy. Strefa współpracuje też z Domem Dziecka, który znajduje się przy ul. Siemianowickiej w Chorzowie. – Właśnie możliwość działania z młodymi ludźmi zachęciła mnie, by tu przyjść – mówi Jola Gruca. – Mogłam iść na Uniwersytet Trzeciego Wieku, ale wolę młodsze towarzystwo. Ze starszymi osobami się spotykam, bo opiekuję się dwiema sąsiadkami. A tutaj działamy. Pieczemy, malujemy, bawimy się. Przyjeżdżam z Katowic, by odreagować trudy codzienności.
Z Katowic przyjeżdża też Wiktoria Motyka. – Trafiłam tu przez ogłoszenie w gazecie. Przeczytałam o Parkowej Akcji Wolontariatu, skierowanej do osób powyżej 50. roku życia. W ten sposób wciągnęłam się w wolontariat, chociaż tak naprawdę od dzieciństwa jestem nauczona dzielić się z innymi – mówi.
Pani Wiktoria, jako wykładowczyni języka rosyjskiego, w PAW zaproponowała naukę rosyjskiego i rozmowy o Rosji. Teraz chce uczyć młode pokolenie języka swoich przodków. Będzie to robiła od września, w każdy wtorek o godz. 16. Została bowiem jednym z Ferdynandów Wspaniałych. – To nasz nowy pomysł – wyjaśnia M. Sekuła. – Ferdynandzi to seniorzy, którzy chcą realizować ideę integracji międzypokoleniowej poprzez dzielenie się z młodzieżą swoją wiedzą i doświadczeniem. Będą pomagać w nauce, przygotowaniach do egzaminów. Będą wspólnie z młodymi ludźmi tworzyć. Chcemy pokazać, że przyjacielem młodych można być w każdym wieku. Młodzieży za to chcemy uświadomić, że seniorzy to nie ludzie, którzy spędzają emeryturę na oglądaniu telewizji, ale tacy, którzy z pasją realizują swoje zainteresowania i mają w sobie wiele spontaniczności i radości życia. Takie międzypokoleniowe spotkania są ważne, szczególnie dla dzieci z Domu Dziecka.
– Zostałam wolontariuszką, bo chcę być dobrym człowiekiem. Lubię spędzać czas z innymi ludźmi. Na naszych spotkaniach są też starsi ludzie, którzy pozwalają mi do siebie mówić „babciu” i „dziadku”. A ja nigdy takiej rodziny nie miałam, dlatego bardzo się cieszę, że ich spotykam – mówi 6-letnia Edytka. Również dla pani Haliny strefa to miejsce, w którym nie czuje się samotna. – Mam rodzinę, ale nie mogę przebywać z nią stale. Tutaj spotykam zarówno moich rówieśników, z którymi mogę powspominać stare czasy, jak i młodych ludzi, których mogę czegoś nauczyć. Lubię szydełkować i chętnie włączam się w akcje, w których ta moja umiejętność się przydaje. Tutaj wraz z dziećmi gotuję, a z koleżankami tworzymy książkę kucharską – opowiada.
Spora część wolontariusz trafiła z PAW-u, część została przyprowadzona przez znajomych. Pan Marek trafił do strefy dzięki pełnomocniczce prezydenta miasta ds. seniorów i osób niepełnosprawnych. – Straciłem w wypadku nogę. Bardzo to przeżywałem. Usłyszałem o strefie i przyszedłem zobaczyć – opowiada. – Zostałem wolontariuszem, bo to wspaniałe uczucie, gdy mogę komuś coś dać. Nie materialnego, ale poświęcić czas, pomóc, wziąć udział w akcji społecznej. Nie od dziś wiadomo, że najlepsze rzeczy na świecie są za darmo. Nie można ich kupić ani wycenić. Są bezcenne. To szacunek, przyjaźń, miłość.