Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

„Ola”, czyli cześć!

Rio na Śląsku. Młodzież na kilka dni opanowała Piekary Śl., które stały śląskim centrum młodości podczas równolegle odbywających się ŚDM w Rio de Janeiro.


Oprócz spraw duchowych, podczas spotkania toczyły się rozmowy o miłości, zakochaniu, czystości przedmałżeńskiej, seksie, antykoncepcji, kobiecości i męskości. Namiot „Przed Nami Małżeństwo” był otwarty przez wszystkie dni „Rio na Śląsku”. Odwiedzający go mogli porozmawiać o sprawach, które wymagają uporządkowania przed wkroczeniem na drogę małżeńską. Namiot promował nowe formy przygotowania do tego sakramentu w ramach inicjatywy „Przed Nami Małżeństwo”. Chętnych do poruszenia tematów, z którymi borykają się młodzi ludzie, było bardzo wielu.

Niektórzy obiecali, że po przemyśleniu tego, co usłyszeli, wrócą porozmawiać na drugi dzień.
Kapitalne wprowadzenie do rozważań Drogi Krzyżowej wykonał w Piekarach Śląskich gospelowy chór z Tychów God’s Property. Na początku koncertu zespół z mocą uwielbiał Boga śpiewem i pomagał młodzieży wykrzesać do tego maksymalnie dużo sił. Gdy na ustawionym obok sceny telebimie było już widać zbliżającego się do plaży Copacabana papieża Franciszka, zespół zmienił ton. W sposób dyskretny przeszedł do modlitwy oddania się Jezusowi. Potem delikatnym i wysublimowanym śpiewem chórzyści podprowadzili młodzież do przeżywania Drogi Krzyżowej. Zakończenie koncertu gospelowego i płynne przejście przez modlitwę do rozważania Drogi Krzyżowej i samo nabożeństwo „na żywo” z papieżem Franciszkiem było wyjątkowym przeżyciem pierwszego dnia „Rio na Śląsku”.


Marchewkowe ciasto


Sekcje: tańca brazylijskiego, sportowa, kulinarna, muzyczna – to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekały podczas warsztatów dla młodych w drugim dniu „Rio na Śląsku”. Dzień brazylijski miał pomóc młodzieży w Piekarach przybliżyć się do Rio de Janeiro.
Najwięcej osób zgłosiło się do sekcji tańca brazylijskiego. Młodzież pod okiem perfekcyjnej pani instruktor zza oceanu doskonale się bawiła, przyswajając sobie latynoskie ruchy.
Po południu sekcje prezentowały efekty pracy. Młodzieży najbardziej podobało się to, co zrobiła sekcja kuchni brazylijskiej. Gdy jedni ćwiczyli śpiewy lub tańce, oni piekli dla wszystkich ciasto marchewkowe i kulki czekoladowe.
Dwójka młodych ludzi z Fundacji „Terra Brasilis” opowiedziała o różnicach społecznych w Rio. Wyjaśnili, co to są favele, czyli dzielnice biednych. Ich nazwa z języka portugalskiego oznacza „jemioła”, bo przyrastają niechciane do miasta. Powstały, kiedy zniesiono niewolnictwo i niezależni już obywatele bez pracy osiedlali się na obrzeżu miasta. Domy budowane są tam z najtańszych materiałów.
Zaraz po kolacji znaczna część uczestników wcześniej podbiegła pod samą scenę, aby móc z bliska usłyszeć Szymona Hołownię. 
– Papież Franciszek pokazuje nam zupełnie inną optykę patrzenia na Kościół, wiarę i Boga. Franciszek jest osobą, którą mam ochotę naśladować. Jest w nim coś tak pociągającego, że jest w stanie wywołać we Włoszech „efekt Franciszka”. Ludzie zaczynają iść masowo do spowiedzi. Odnajdują w papieżu coś prawdziwego, prawdziwą nadzieję. Coś, co wymyka się zmęczonemu europejskiemu racjonalizmowi – mówił S. Hołownia.
W środku nocy kolejny telemost połączył Rio de Janeiro z Piekarami Śląskimi i młodzież mogła wziąć udział w czuwaniu modlitewnym z papieżem Franciszkiem. W Piekarach trwała wtedy adoracja Najświętszego Sakramentu.


Jak Lopez z Wierzbickim


W niedzielę rano barwny korowód młodzieży przeszedł od piekarskiej bazyliki na stadion MOSiR, żeby rozegrać mecz między reprezentacjami Polski i Brazylii.
– Ola! Ola! Pozdrawiamy mieszkańców ulicy Maczka w Piekarach! Pozdrawiamy kierowcę i pasażerów autobusu nr 192! – wołał do mikrofonu prowadzący marsz brazylijski, a młodzież przyjaźnie pozdrawiała mijanych mieszkańców. Ci podbiegli do okien i też machali do przechodzącej młodzieży. „Ola!” – to po portugalsku „cześć” (pisane „hola”).
Kapitanem drużyny Brazylii był Gabriel Lopez – prawdziwy Brazylijczyk z Rio de Janeiro, od 2008 roku osiadły w Chorzowie. W Rio mieszkał w faveli – biednej dzielnicy, tej, którą
odwiedził teraz papież Franciszek. Gabriel obecnie mieszka w Chorzowie, bo jego mama wyszła za mąż za Polaka. Właśnie zdał maturę.
Kiedy padła pierwsza bramka dla Brazylii, rozległo się gromkie: „Polacy, nic się nie staaało!”. Inni wykrzykiwali: „W górę serca, Brazylia wygra mecz, Brazylia wygra mecz, Brazylia wygra mecz!”.
– Na trybunach nie ma żadnych burd. To niezwykłe, siedzą ramię w ramię kibice Brazylii i kibice Polski, jak jedna rodzina, i tak powinno być, czy to z Katowic, czy to z Piekar, czy to z Sosnowca... No, co? – zabawiali publiczność komentatorzy.
Te ostatnie słowa były konieczne z powodu wybuchu śmiechu na trybunach. – 22 zawodników, którzy biegają za jedną piłką. Daniel, na czym polega fenomen tego sportu? – mówił dalej poważnym tonem komentator. Zapytany chłopak odpowiedział, że wie tylko, dlaczego ten sport nie jest zbyt popularny wśród kobiet. – Ponieważ trudno znaleźć 11 dziewczyn, które by się zgodziły tak samo ubrać – powiedział.
Pierwszą bramkę dla Brazylii zdobył grający w jej barwach ks. Marcin Wierzbicki, jeden
 z organizatorów. W drugiej połowie reprezentacja Polski wyrównała, lecz nie na długo. Mecz zakończył się zwycięstwem Brazylii 2:1.
Choć oficjalne dane organizatorów wykazały ok. 600 zarejestrowanych uczestników „Rio na Śląsku”, jednak w ciągu trzech dni przez Piekary przewinęło się o wiele więcej osób. Ludzie często przychodzili przyciągnięci głośnym śpiewem i radosną atmosferą, której nie sposób było się oprzeć. Niektórzy przyjeżdżali do Piekar tylko na parę chwil, aby włączyć się w jedno z wybranych wydarzeń.
Więcej zdjęć na: katowice.gosc.pl

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy