Mecz Polska-Brazylia rozegrali w Piekarach uczestnicy "Rio na Śląsku".
Kapitanem drużyny Brazylii był Gabriel Lopez – prawdziwy Brazylijczyk z Rio de Janeiro, od 2008 roku zamieszkały w Chorzowie. W Rio mieszkał w faveli – biednej dzielnicy, tej, którą odwiedził teraz papież Franciszek. Gabriel obecnie mieszka w Chorzowie, bo jego mama wyszła za Polaka. Właśnie zdał maturę.
Młodzież bawiła się na trybunach. Kiedy padła pierwsza bramka dla Brazylii, ozwało się gromkie: „Polacy, nic się nie staaało! Polacy, nic się nie staaało!”. Była też frakcja przeciwna, wykrzykująca: „W górę serca, Brazylia wygra mecz, Brazylia wygra mecz, Brazylia wygra mecz!”.
Publiczność bawili komentatorzy. – Na trybunach nie ma żadnych burd. To niezwykłe, siedzą ramię w ramię kibice Brazylii i kibice Polski, jak jedna rodzina, i tak powinno być, czy to z Katowic, czy to z Piekar, czy to z Sosnowca... No, co?
Te ostatnie słowa były konieczne z powodu wybuchu śmiechu na trybunach. – 22 zawodników, którzy biegają za jedną piłką. Daniel, na czym polega fenomen tego sportu? – mówił dalej poważnym tonem komentator. Zapytany chłopak odpowiedział, że wie tylko, dlaczego ten sport nie jest zbyt popularny wśród kobiet. – Ponieważ trudno znaleźć 11 dziewczyn, które by się zgodziły tak samo ubrać – powiedział.
Pierwszą bramkę dla Brazylii zdobył grający w jej barwach ks. Marcin Wierzbicki, jeden z organizatorów. W drugiej połowie reprezentacja Polski wyrównała, lecz nie na długo. Mecz zakończył się zwycięstwem Brazylii 2:1.
Z prawej kapitan Brazylii – Gabriel Lopez Przemysław Kucharczak /GN