Ołtarz na konstrukcji zamocowanej na dwóch omegach kołysał się na wodach Zalewu. VI Mszy na Wodzie przewodniczył abp Skworc.
Tłum ludzi, głównie żeglarzy i ich rodzin, uczestniczył w Eucharystii, stojąc na nabrzeżu i na swoich jachtach. 30 czerwca na Mszę na przystań Koga-Kotwica w Rybniku-Chwałęcicach przyjechało z całego Górnego Śląska prawie 3 tys. ludzi. Wokół ołtarza uwijało się kilka łódek, m.in. zawożąc tam harcerki z rybnickiej drużyny wodnej.
Wręczyły one arcybiskupowi relikwie św. Jana Nepomucena, patrona chwałęcickiej parafii oraz ludzi tonących. Później przypłynęły do ołtarza z darami mszalnymi. Zebrani modlili się za żyjących i zmarłych żeglarzy, za ich rodziny oraz za przebywającego w szpitalu prezydenta Rybnika. – Modlimy się za zgromadzonych tu żeglarzy, za wasze rodziny i za łódź Kościoła, która jest poddawana różnym próbom. Bo dla ludzi wierzących wiatry bywają przeciwne i doświadczamy różnych trudności – mówił abp Skworc. Przyznał, że Mszę św. na łodzi odprawia po raz pierwszy w życiu. Z brzegu było widać, że fale chwilami mocno huśtają ołtarzem. Nawet w czasie Przeistoczenia ostro kołysał się w górę, w dół i na boki. Pod koniec liturgii eucharystycznej od ołtarza oderwała się łódź pełna szafarzy Komunii św. Dobiła do nabrzeża, a szafarze wyszli na brzeg, niosąc zebranym Ciało Chrystusa. Jeden z wiernych – surfer – przyjmował Komunię świętą, klęcząc na swojej desce na falach Zalewu Rybnickiego. Była to już szósta Msza na Wodzie na Zalewie Rybnickim. W tym roku uczestniczyło w niej nieco mniej ludzi ze względu na to, że pogoda nie zapowiadała się na zbyt dobrą. W czasie Eucharystii jednak – jak się ostatecznie okazało – nie padało. Ks. Grzegorz Jagieł, proboszcz parafii św. Jana Nepomucena w Rybniku-Chwałęcicach, powiedział na koniec, że mimo huśtania nie było źle. W zeszłym roku wiatr przeszkadzał bardziej, kręcąc ołtarzem na wszystkie strony. – W czasie aktu skruchy, kiedy mówiliśmy: „Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu...”, patrzyłem najpierw na Zwonowice, później na Orzepowice, a w końcu w stronę wież bazyliki w centrum Rybnika. Myślałem wtedy: „Panie Boże, Ty chyba chcesz, żebym wyznawał grzechy na wszystkie strony świata” – mówił.