Zmarł czwarty Górnoślązak w historii, który był kardynałem.
Zmarł 5 czerwca w Krakowie.
– Miałem z nim kontakt już jako kleryk. Zawsze, gdy mówił o Kościele, było to dla niego środowisko, którym żył. Sprawy Kościoła, papieża, ekumenizmu to było to, czym się z nami dzielił – mówił ks. Mieszczak.
Sercanin podkreślił, że zmarłego kardynała cechowało ogromne posłuszeństwo Kościołowi i regułom życia zakonnego. – Kiedy zostałem młodym przełożonym, on był już profesorem, a jednak – zgodnie z wymogami zgromadzenia – zawsze przychodził do mnie po błogosławieństwo. To świadczy o jego podchodzeniu do obowiązków zakonnych – wspominał.
– Jego współpraca z Janem Pawłem II zaczęła się dawno, w czasach duszpasterstwa środowisk medycznych, kiedy był ścisłym współpracownikiem kard. Wojtyły. Później była pogłębiona przez wspólne dojazdy do Lublina, te całe noce spędzane w pociągu oraz, oczywiście, pracę na uniwersytecie – opowiadał ks. Mieszczak. Dodał, że często widział na biurku kard. Nagy'ego konsultowane z nim dokumenty papieskie. – To była cicha, ale bardzo głęboka współpraca. Nigdy się tym nie chwalił, nigdy o tym nie mówił.
O zaangażowaniu zmarłego w życie Kościoła i przyjaźni z ojcem świętym mówił także kard. Stanisław Dziwisz. Przypomniał, że kard. Stanisław Nagy pracował również w Rzymie, gdzie był członkiem synodu oraz Międzynarodowej Komisji Teologicznej. – Był przy tym człowiekiem ogromnie sympatycznym, miłym. Był pasjonatem, jeśli chodzi o sprawy Kościoła, i prawdziwym przyjacielem Jana Pawła II. Dużo rozmawiali, razem jeździli na nartach. Był przyjacielem, który zawsze mówił to, co myśli i co myślą inni. Był szczery, ale z wielką kulturą – wspominał metropolita krakowski.
Ks. Stanisław Mieszczak podkreślił, że kard. Nagy czuł się Polakiem i członkiem wspólnoty śląskiej. – To był Ślązak. On wiedział, co to znaczy ojcowizna, co znaczy ojczyzna. Miał krytyczne zdanie o niektórych przywódcach, ale dom ojczysty był dla niego domem ojczystym – mówił współbrat zakonny zmarłego kardynała.
Kard. Stanisław Nagy urodził się 30 września 1921 roku w Bieruniu Starym. W mediach pojawiają się dziś nieprawdziwe informacje, że jego ojciec był Węgrem. Ten mit jest oparty prawdopodobnie na tym, że "Nagy" to też popularne nazwisko na Węgrzech, a słowo "nagy" to po węgiersku "wielki". Kardynał zdementował tę informację przed laty w rozmowie z powyżej podpisanym. W rzeczywistości Stanisław Nagy pochodził z tradycyjnej śląskiej rodziny. W poruszający sposób opowiedział o niej we wrześniu zeszłego roku w Sejmiku Województwa Śląskiego, w czasie odbierania najwyższego odznaczenia śląskiego samorządu - Złotej Odznaki Honorowej za zasługi dla województwa śląskiego. - Dzieliłem śląski, skomplikowany los, czego wyrazem są losy mojej rodziny. Mój ojciec walczył za Wilusia aż pod Verdun. Mój rodzony brat pod Górą św. Anny brał udział w III powstaniu w bitwie o wolność Śląska. Mój szwagier przeszedł dwa hitlerowskie fronty, żeby zawędrować do korpusu Andersa. Kuzyn trafił do Oświęcimia - mówił wtedy.
Kardynał Nagy był bardzo "polskim" Ślązakiem. Podkreślał swoją dumę ze Śląska i wyniesioną z Bierunia miłość do Polski. Dodawał jednak: - Śląsk ma prawo, żeby być samorządną jednostką, bo sobie tyle razy dawał radę na gruncie pracowitości, solidności i przywiązania do Polski – podkreślał.
Już jako 16-latek wstąpił do Zgromadzenia Księży Sercanów. Śluby zakonne przyjął w 1941 roku, a w 1945 roku - święcenia kapłańskie. W latach 1952-1958 był rektorem seminarium księży sercanów w Tarnowie, a później kierownikiem Studium Teologicznego w Krakowie, powstałego z jego inicjatywy. Pracował na na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie m.in. wykładał teologię fundamentalną. Od 1985 roku był profesorem zwyczajnym.
W czasie pracy na KUL serdecznie zaprzyjaźnił się z ks. prof. Karolem Wojtyłą - spotykali się m.in. w pociągu z Krakowa do Lublina. Później bardzo mocno propagował naukowy dorobek Jana Pawła II. Watykan powoływał go do wielu komisji, m.in. do Międzynarodowej Komisji Teologicznej i Komisji Mieszanej Katolicko-Luterańskiej.
Dopiero jednak 13 października 2003 r. został wyświęcony na arcybiskupa ze stolicą tytularną Holarensis, a 21 października 2003 r. podniesiony do godności kardynalskiej przez papieża Jana Pawła II z diakonią kościoła Santa Maria della Scala (Matki Bożej na Schodach).
Prezydent Lech Kaczyński w 2008 r. odznaczył kardynała Nagy'ego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Mimo zaszczytów, kardynał był znany ze swojej ogromnej skromności. Do końca życia był też czynny intelektualnie, komentował wydarzenia z życia Kościoła i narodu. Ten "synek z Bierunia" był czwartym kardynałem Górnoślązakiem w historii, obok kardynała Augusta Hlonda z Mysłowic, kardynała Bolesława Kominka z Radlina oraz niemieckiego kardynała Leo Scheffczyka z Bytomia, zmarłego przed 7 laty w Monachium.
W czasie wspomnianego, zeszłorocznego przemówienia w Sejmiku Województwa Śląskiego kardynał Stanisław Nagy zdecydowanie podkreślał, że całkowicie utożsamia się z tym, co na temat Śląska mówi abp Wiktor Skworc. Tamto wzruszające przemówienie kardynała Nagy'ego brzmiało jak pożegnanie ze Ślązakami. Było dla nich niezwykle ciepłe, a pod koniec zamieniło się w modlitwę. – Niech Dobry Bóg błogosławi Śląsk, niech ma Bieruń w swojej opiece, niech ta ziemia, która niejedno przeszła i ma ogromne możliwości, niech je wykorzysta – powiedział kard. Nagy.