Rewolucja w kościołach archidiecezji katowickiej: do każdego z nich trafiają zestawy do ratownictwa przedmedycznego.
To nie wszystko: lekarze lub pielęgniarki, którzy przychodzą do kościołów jako wierni, są od dziś proszeni, żeby siadali w drugiej ławce po lewej stronie.
W zestawie, który trafia do każdego kościoła archidiecezji, jest worek samorozprężalny, dzięki któremu można bardzo łatwo prowadzić sztuczne oddychanie. Są też m.in. zestawy do wkłuć dożylnych, aparat do mierzenia ciśnienia, kroplówki, nożyczki, rękawiczki, pojemnik na odpady medyczne. Dzięki temu będzie można uratować życie osobom, które będą w kościele potrzebować pomocy medycznej. Każda z 330 parafii archidiecezji katowickiej zapłaci za taki zestaw około 500 zł.
Solidne skrzynki z zestawami do ratownictwa będą wisieć na widocznych miejscach na ścianach w zakrystiach. – W razie potrzeby ministrant czy ktokolwiek inny chwyta za rączkę skrzynki, wypina ją i przynosi lekarzowi czy innej osobie, która będzie udzielać pomocy – mówi ks. Krzysztof Bąk, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej.
Druga ławka w każdym kościele archidiecezji katowickiej, patrząc od wejścia - po lewej stronie, będzie od teraz zarezerwowana dla obecnych w kościele lekarzy albo pielęgniarek. Zostanie oznakowana nalepką z białym krzyżem na czerwonym tle. Proboszczowie będą przez jakiś czas przypominali, żeby wierni, którzy nie pracują w służbie zdrowia, zostawiali tę ławkę wolną. Dzięki temu, kiedy zajdzie taka potrzeba, każdy będzie wiedział, w którym miejscu szukać pomocy. – Bardzo prosimy lekarzy i pielęgniarki: kiedy będziecie wchodzić z mężem czy żoną do kościoła, zerknijcie, czy to miejsce jest wolne. Jeśli ktoś już tam siedzi, to znaczy, że możecie spokojnie usiąść gdziekolwiek indziej – mówi ks. Krzysztof Bąk, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej. – To miejsce w kościele nazwaliśmy „ławką życia” – dodaje ks. Roman Chromy, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego katowickiej kurii.
Kiedy akcja rusza? – Proboszczowie mogą odbierać zestawy do ratownictwa w siedzibie Caritas w Katowicach już od poniedziałku 3 czerwca. Oczywiście, nie wszyscy naraz. Sądzę, że potrwa to około półtora miesiąca – mówi ks. Bąk.
Ta akcja będzie miała jeszcze kolejne etapy. Jednym z nich będą szkolenia z przeprowadzania pierwszej pomocy dla osób, które często są obecne w kościele. Szczególnie zapraszani na te szkolenia będą kościelni, ministranci, młodzież oazowa. W ostatnim etapie dla kościołów, przez które przewijają się największe tłumy, zostaną kupione defibrylatory. Chodzi o bazyliki, których w archidiecezji katowickiej jest pięć: w Piekarach Śląskich, w Pszowie, w Katowicach-Panewnikach, w Mikołowie i w Rybniku. Koszt całej akcji to około 200 tys. zł.
Czy pomoc przedmedyczna często jest potrzebna w kościołach? – Bardzo często. Choćby w ostatnią niedzielę mieliśmy dwa wezwania do kościołów – mówi lekarz Piotr Sokołowski, kierownik Izby Przyjęć Pogotowia Ratunkowego w szpitalu w Raciborzu. – Chodzi nie tylko o zasłabnięcia z powodu gorąca. Przecież także do zawałów czy udarów dochodzi w kościołach równie często, jak w domach czy na ulicy! Do świątyń przychodzą przecież również ludzie schorowani.
Dr Sokołowski przypomina, że w przypadku, gdy potrzebujący pomocy nie oddycha, na podjęcie reanimacji są tylko 4 minuty. Jeśli w tym czasie nikt ze świadków nie podejmie sztucznego oddychania, potrzebująca osoba już nigdy nie dojdzie do pełnej sprawności. A karetka pogotowia przecież nie zawsze może zjawić się od razu. – Niektórzy świadkowie tłumaczą, że nie podjęli reanimacji, bo nie chcieli jeszcze bardziej zaszkodzić. Tymczasem jak można zaszkodzić człowiekowi, który nie oddycha? Można mu tylko pomóc! – emocjonuje się lekarz. – Podjęcie czynności przedmedycznych może sprawić, że uratujemy komuś życie. Te zestawy przydadzą się nie tylko podczas Mszy świętych, bo parafie organizują przecież też festyny, pielgrzymki; mogą się przydać nawet, jeśli w pobliżu kościoła dojdzie do wypadku samochodowego – dodaje.
Jak zrodził się pomysł na „ławkę życia” i zestaw do ratownictwa w każdym kościele? Otóż, ks. Roman Chromy, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego w kurii (a wcześniej nasz kolega z katowickiego „Gościa Niedzielnego”), poszedł gościnnie na kolędę w Rybniku-Boguszowicach. Trafił tam na lekarza pogotowia, właśnie Piotra Sokołowskiego. Zagadali się. Pan doktor okazał się pasjonatem, a rozmowa z nim była inspirująca. – Właśnie dlatego jestem zwolennikiem kolędy – śmieje się ks. Chromy. Wrócił do swojego mieszkania z nurtującym go pytaniem, czy nie dałoby się wyposażyć śląskich kościołów w zestawy do ratownictwa. Napisał więc program i zaniósł go arcybiskupowi Wiktorowi Skworcowi. Ten odpowiedział: „Próbujcie działać” i zaprosił doktora Sokołowskiego na spotkanie z księżmi dziekanami.
Na tym spotkaniu lekarz przedstawił kapłanom szczegóły propozycji, a abp Skworc zaproponował głosowanie. – Wszyscy księża dziekani jednogłośnie podnieśli dłonie: „Jesteśmy za” – relacjonuje ks. Chromy.
– Mam nadzieję, że ta inicjatywa bardzo szybko rozprzestrzeni się ze Śląska na całą Polskę i że za chwilę także w Europie i na całym świecie takie zestawy w kościołach staną się standardem – mówi P. Sokołowski.