Szczęść, Boże!
Słyszałem wielokrotnie, że telewizja publiczna jest nią już tylko z nazwy i sam wielokrotnie mogłem to zauważyć, ale nie spodziewałem się, że stutysięczna armia mężczyzn i młodzieńców może zostać pominięta w głównym wydaniu wiadomości publicznej telewizji. Tym bardziej może to dziwić, że wielokrotnie pokazuje się przed Sejmem czy w innych miejscach przeróżne dziwne zgromadzenia, od gejów zaczynając, na marszu "szmat" kończąc. Jako osoba, od której państwo ściąga haracz w postaci abonamentu, domagam się zdecydowanie wyższego poziomu w publicznych wiadomościach i bardziej obiektywnego oraz merytorycznego wyboru tematyki wydarzeń prezentowanych w "Wiadomościach". Skoro pokazuje się bardzo często grupy jakichś dziwnych przedstawicieli, często kilkunasto- czy kilkudziesięcioosobowe, rzadko przekraczajace setkę, to ja się pytam, ilu pątników musi przyjść na piekarskie wzgórze, aby TVP to zauważyła? Dwieście tysięcy, pół miliona? Milion?
Piekarskie pielgrzymki są ewenementem w skali nie tylko kraju, ale i Europy! To swoisty i absolutny fenomen, aby synowie, ojcowie, dziadkowie szli ramię w ramię ku Matce Sprawiedliwości i Miłości Społecznej powierzyć Jej swoje sprawy i naładować duchowe akumulatory. I nie chodzą w kratkę! Zdecydowana większość chodzi regularnie od wielu, wielu lat. To wspaniałe i uroczyste zgromadzenie, jakim niewątpliwie są doroczne stanowe pielgrzymki do Piekar Śląskich, jest wydarzeniem ponadlokalnym i ponadreligijnym. Wymiar społeczny, kulturowy czy nawet polityczny był opisywany i badany przez wielu socjologów, politologów i innych specjalistów. I nikt z nich nie zgłębi tajemnicy tego fantastycznego zgromadzenia, bo zrozumieć może to tylko ten, kto choć raz wziął udział w tymże wydarzeniu i z sercem pielgrzymował ku "Śląskiej Gospodyni". Przykry jest fakt, że telewizja publiczna, której wozy transmisyjne można było zauważyć, nie podzieliła się tym radosnym spotkaniem z resztą Polski. A byli w Piekarach i prezydent Komorowski, i prof. Buzek, i wielu innych przedstawicieli establishmentu. Nie oni byli najważniejsi jednak, choć ich obecność była dość zauważalna. Co się stało z mediami, co się stało z dziennikarzami? Jak daleko w tej chorej neutralności i poprawności politycznej jeszcze się posuniemy? Jak długo będziemy jeszcze świadkami kreowania rzeczywistości, która jest chora, wypaczona i bez Boga? Jak długo naszym milczeniem będziemy przyzwalać na kreowanie sztucznej karykatury, która nie jest tą prawdziwą twarzą naszego kraju?
Piękne obrazy można było zauważyć na śląskich drogach! Ciągnące się kilometrami piesze parafialne pielgrzymki, tysiące rowerzystów, setki autokarów. A w samych Piekarach jakże krzepiące słowa, ale i słowa zachęcające do tego, aby bronić naszych korzeni, naszych tradycji i naszej kultury. Aby nasze dzieci chronić przed homopropagandą i szkodliwymi zakusami rządzących. Niestety, w głównym wydaniu "Wiadomości" w TVP1, w materiale o polityce prorodzinnej, wypowiadał się nie kto inny, a pan poseł, zdeklarowany homoseksualista - pan Biedroń. O tak! Ten to się zna na wychowywaniu dzieci i trudnościach z tym związanych jak mało kto!
W następnej pielgrzymce do Piekar Śląskich pozostaje nam ubrać tęczowe szaliki, chusty, ubrać się najlepiej wcale - wtedy efekt czołówki w głównym wydaniu "Wiadomości" w TVP1 murowany.