Wielki szloch rozległ się w kościele, gdy ksiądz czytał podziękowanie od taty – Dariusza i jedynego syna, który przeżył – Wojtka.
Matka i czworo dzieci, których w nocy 10 maja zaskoczył czad, spoczęli na cmentarzu w Jastrzębiu-Zdroju-Ruptawie. Ocaleli tylko 16-letni syn i ojciec, który pracował „na nocce”. Na miejscu zmarła 17-letnia Justyna, a 4-letnia Agnieszka w drodze do szpitala. Wkrótce zmarła też matka, 40-letnia Joanna, z 10-letnim synem Marcinem, a na końcu 13-letnia Małgosia. To rodzina bardzo zaangażowana w życie Kościoła, działająca w Ruchu Światło–Życie, w Domowym Kościele. Pan Dariusz – ojciec rodziny – jest też nadzwyczajnym szafarzem Komunii świętej. Oboje z żoną skończyli KUL. Dwa lata temu mieli już pożar – wtedy nie było ich w domu. Zdążyli się odbudować. Niedawno pan Dariusz miał też wypadek, w którym stracił opuszki palców. A teraz w nowym pożarze tlenek węgla zabił pięć osób.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.