Łatwo nam powiedzieć: "Ten ksiądz to woda na młyn dla przeciwników Kościoła". Warto pamiętać, że takich mamy kapłanów, jakie są nasze modlitwy.
Ostatnio od kilku znajomych w krótkim czasie usłyszałam niepochlebne opinie na temat księży. Że obnoszą się z bogactwem, są mało taktowni dla wiernych, traktują innych z góry, mają dzieci... Można długo wymieniać. Tak, wszystkie wymienione zarzuty są godne potępienia. Tyle że niektóre z nich sprowadzone do konkretów okazywały się zasłyszanymi historiami.
Dlaczego o tym piszę? W sobotę 16 alumnów Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego przyjęło święcenia diakonatu w Rudzie Śląskiej i w Rybniku. W obu przypadkach biskupi udzielający święceń podkreślali, że wybór takiej drogi, pójście za Chrystusem jest służbą. Niełatwą, pełną pokus, zwłaszcza w dzisiejszym świecie.
- Wie pani, ja współczuję dzisiejszej młodzieży. Im musi być strasznie trudno usłyszeć głos Boga. Mają tyle nowoczesnych urządzeń, tyle bodźców, zainteresowań. Żyją tak szybko. A Bóg przemawia przecież w ciszy serca - powiedziała mi kiedyś siostra wizytka. Zgadzam się z nią. Dzisiejszy świat krzyczy. Za wszelką cenę stara się nas utrzymać w morderczym pędzie. Więc tym bardziej powinniśmy być wdzięczni za dar powołań. Zamiast narzekać, że księża tacy czy owacy, modlić się za nich. To zwykli ludzie, którzy podjęli trud pójścia za Chrystusem. Dlatego warto znaleźć w sobie siłę i jak najczęściej powierzać ich Bogu w modlitwie. Zwłaszcza że spora część moich rozmówców narzekających na księży na moje pytanie, czy się za nich modli, reagowała zdziwieniem, dodając, że w takich sytuacjach potrzeba nam konkretnych działań. I tu ujawnia się kolejny problem - zapomnieliśmy o sile modlitwy. Mówimy: "Panie Boże, wierzę w Ciebie, ale teraz muszę działać". Samodzielnie osądzę, bo modlitwa to ani wsparcie, ani forma kary.
Najgorzej, gdy ulegniemy malkontenctwu wylewającemu się z mediów. Sprawa jest prosta - skoro księża są ludźmi, są różni: jedni lepsi, inni gorsi. Jednak większość znanych mi duchownych to ludzie wartościowi i oddani swojemu powołaniu.