Chmury dymu ze spalonych opon, huk tysięcy koni mechanicznych i wspaniałe maszyny. Podczas III Wilkowyjskiego Zlotu Motocyklowego do tyskiej dzielnicy zjechało ponad 300 motocyklistów ze Śląska i Małopolski.
Ryk ponad 300 silników przeszył ciszę, jaka zwykle panuje w tej spokojnej na co dzień dzielnicy Tychów. Wszystko zaczęło się przed południem w innej dzielnicy miasta. Równie spokojny Mąkołowiec był miejscem zbiórki dla uczestników III Wilkowyjskiego Zlotu Motocyklowego.
Mimo deszczu setki maszyn stanęły obok powstającego tam kościoła pw. św. o. Pio. W Mąkołowcu kierujący nimi mogli wzmocnić się kawą i ciastem przed dalszą drogą.
Już o 11.30 wyruszyli do odległego o parę kilometrów kościoła pw. Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach, gdzie podczas Mszy św. mieli prosić o Boże błogosławieństwo na rozpoczynający się nowy sezon motocyklowy.
Na czele rozciągniętej kolumny jechała policyjna maszyna na sygnale, a na końcu samochodami tyska straż miejska. Po drodze motocykliści pozdrawiali obserwujących ich przechodniów i innych uczestników ruchu drogowego.
Palenie gumy przed kościołem w Wilkowyjach ks. Paweł Łazarski/GN Dojeżdżając do wilkowyjskiego kościoła, paru śmiałków "paliło gumę" w swoich maszynach, wzbudzając chmurę dymu, przez który przejeżdżała reszta kolumny.
Zlot miał familijny charakter i uczestniczyły w nim całe rodziny motocyklistów. Najmłodsi zabrali nawet swoje małe, plastikowe motorki. Widać, że rodzice już zaszczepili w nich tego bakcyla.
Mszę św. o Boże błogosławieństwo na rozpoczynający się sezon sprawowali uczestniczący w zlocie księża motocykliści. Modlili się też za zmarłych uczestników poprzednich zlotów.
Kazanie wygłosił ks. Łukasz Ornowski z Sośnicy w diecezji gliwickiej. Mówił m.in. o stereotypach w patrzeniu na kierujących motorami.
Po Mszy św. miało miejsce poświęcenie wszystkich maszyn stojących przed kościołem. Potem spotkanie w ogrodzie farskim umilił wszystkim rockowy zespół Vitamins z Rybnika. Dla chętnych była grochówka i kiełbaski.
Głównymi organizatorami III Wilkowyjskiego Zlotu Motocyklowego byli ks. Michał Macherzyński i ks. Dariusz Gadomski, którzy sami są miłośnikami i posiadaczami motorów. Wielu obserwujących zlot mogło żałować, że nie należy do grona posiadaczy motorów. Kto wie, może za rok dołączą do kolejnego, już jako szczęśliwi właściciele motocyklu.
"Jeżdżę, żeby żyć. Żyję, żeby jeździć" – taki napis miał na kasku jeden z uczestników spotkania w Wilkowyjach. Pierwszą cześć tego hasła warto przemyśleć nawet wtedy, jeśli jeździ się tylko samochodem.