O tym, jak uczyć nie tylko materiału szkolnego, ale także bycia szczęśliwym z Robertem Mazelanikiem, dyrektorem szkoły dla chłopców "Kuźnica", rozmawia Marta Sudnik-Paluch.
Jak wygląda w praktyce działanie szkoły?
– Chcemy nie tylko uczyć, ale wspólnie z rodzicami kształtować charakter. W tym wieku jest to głównie nauka dobrych nawyków, z czasem cnót, poprzez pomoc w obowiązkach domowych i nauka służby innym. Uczymy naszych chłopców, żeby dbali o porządek, sprzątali dom, a nawet robili pranie, o ile mama pozwoli... Zasadniczo – żeby podejmowali coraz poważniejsze obowiązki w domu. To udaje się, gdy ojcowie dają dobry przykład, nie zostawiając żon samych z prowadzeniem domu, pomagają swoim synom. Tata jest w stanie najlepiej nauczyć syna, jak się myje toaletę, jak się odkurza, sprząta, by dać trochę odpocząć mamie. W ten sposób osiągamy bardzo dobre wyniki wychowawcze i – co może trochę dziwić – dydaktyczne. Pracowitość procentuje w nauce szkolnej...
Czyli feministki mogą tylko przyklasnąć?
– Wbrew pozorom, wiele osób popierających idee feministyczne bardzo lubi tego typu szkoły. Przykładowo Hilary Clinton jest dużym zwolennikiem szkół dla dziewcząt, opartych o system edukacji zróżnicowanej ze względu na płeć. W szkołach zróżnicowanych uczymy w inny sposób tych samych treści. Chłopcy bardziej uczą się przez ruch, bieganie, współzawodnictwo, zabawę. Dziewczynki w wieku 6–7 lat lepiej potrafią się skupić na pracy intelektualnej. Chłopcy jeszcze w tym wieku chętniej oddają się aktywności fizycznej – bieganie lubią bardziej niż siedzenie.
Czym różnią się Państwa szkoły od innych placówek edukacyjnych?
– Nasz podstawowy wyróżnik to rodzinność i edukacja spersonalizowana, czyli skupienie się na osobie i zapewnienie otoczenia, które umożliwi zrealizowanie maksimum swojego potencjału, możliwości. Dzieje się tak w 5 sferach lub – mówiąc skrótowo – dbamy o ciało, umysł, wolę, rozwój emocjonalny i duchowy. W sferze cielesnej dbamy o to, żeby dzieci miały odpowiednie jedzenie, ruch, odpowiednią ilość snu, intelektualnej – żeby się rozwijały zgodnie ze swoją naturą. Chodzi o to, by np. podsuwać dzieciom odpowiednie lektury, nie infantylizować pewnych treści. Kolejny aspekt to wola, czyli kształtowanie siły charakteru, by np. przemóc swoje kaprysy. Staramy się też, aby emocje nie terroryzowały naszych dzieci, aby rozum i wola panowały nad emocjami. Jest to dziś bardzo trudne nawet dla dorosłych, bo kultura masowa jest kulturą emocji. Wymiar duchowy jest taktowany ze szczególną delikatnością i szacunkiem dla wolności sumienia.