Czyli przychodzi pacjent do lekarza, a lekarz mówi ludzkim głosem.
Sala operacyjna na oddziale okulistycznym. Kończy się zabieg i jeden z lekarzy mówi do drugiego: "Oczko mi spadło, podaj mi nowe". Słysząc to, pacjent, który jest cały czas przytomny, wpada w panikę. Bo lekarze uszkodzili mu oko. W żargonie "oczko" to po prostu opatrunek...
Badanie takich językowych sytuacji to zadanie, którego podjęły się badaczki z Uniwersytetu Śląskiego. Będą wspólnie z lekarzami Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach zajmować się komunikacją lekarzy z pacjentami.
– Będziemy brać pod uwagę całość sytuacji komunikacyjnej. Nie tylko to, co mówią pacjent i lekarz, ale także to, jak mówią i jakie towarzyszą temu komunikaty niewerbalne. To będzie obiektem naszych badań – wyjaśnia prof. Jadwiga Stawnicka, kierownik Studiów Podyplomowych Negocjacji Kryzysowych Uniwersytetu Śląskiego. – Ten projekt jest przeznaczony dla każdego z nas, ponieważ każdy był, jest lub będzie pacjentem. Będzie mówił o swoich problemach, dolegliwościach i nadziei, że znajdzie się antidotum. Chcemy wskazać drogę obu stronom, by przepływ informacji był efektywny.
Jak przyznają same badaczki, nieraz doświadczyły sytuacji, kiedy same, m.in. pod wpływem stresu, zapomniały poprosić lekarza o wyjaśnienie wątpliwości lub nie pamiętają, jakie dawki leku należy przyjąć.
Jak wskazują sami lekarze, pacjenci często szukają pomocy w internecie, co niejednokrotnie przynosi więcej szkody niż pożytku. Wtedy pomóc może jedynie lekarz, który będzie umiał rozmawiać z pacjentem o jego obawach "wyczytanych" w sieci. Mariusz Wójcicki, pacjent okulistyki, przyznaje, że kiedy usłyszał diagnozę (choruje na stożek rogówki) rozpoczął poszukiwanie informacji m.in. na forach internetowych. – Kilka razy przeczytałem pewne opinie i konfrontowałem je z lekarzem. On mi uświadamiał, że to nie do końca jest zgodne z prawdą. Wiem jednak, że są lekarze, którzy przychodzą na wizytę, sprawdzają stan pacjenta i o niczym nie i informują – mówi.
Zespół prowadzący projekt badawczy "Komunikacja w ochronie zdrowia. Relacje lekarza z pacjentem i ich uwarunkowania" i dr hab. Ewa Mrukwa-Kominek (druga z prawej), która sprawuje nadzór z ramienia SPSK nr 5 SUM w Katowicach Marta Sudnik-Paluch/GN – Język medyczny nieustannie komplikuje się, co wynika z coraz nowszych technik leczenia – przyznaje dr hab.n. med. Ewa Mrukwa-Kominek ze Szpitala Klinicznego nr 5. – My, lekarze, często porozumiewamy się skrótami. Dodatkowo te same pojęcia dla lekarzy różnych specjalności mogą znaczyć co innego. Np. ablacja dla chirurga refrakcyjnego będzie oznaczać zabieg laserowy korekcji wad refrakcji. Natomiast dla chirurga witreoretinalnego zabieg zewnątrzgałkowy związany z odwarstwieniem siatkówki – wyjaśnia.
Nie dziwi zatem, że pacjent, który słyszy o fakoemulsyfikacji zaćmy z trabekulektomią i irydektomią przypodstawną, ma ochotę uciekać. W rzeczywistości chodzi o usunięcie zaćmy z operacją przeciwjaskrową.
Marzena Nguyen, doktorantka, która była jedną z inspiratorek przedsięwzięcia, mówi wprost, że sama doświadczyła sytuacji, w której żargon lekarzy był dla niej zupełnie niezrozumiały.
– Jestem nie tylko językoznawcą, ale także logopedą i neurologopedą. Brałam udział w praktykach na terenie jednej z klinik, byłam wolontariuszką i się przeraziłam. Uczestniczyłam w odprawach lekarskich, na których poznawałam zupełnie nowe słownictwo. Chodziłam z notatnikiem i spisywałam te słowa, a po powrocie do domu wertowałam słowniki, sprawdzałam w internecie – wspomina.
Badania potrwają trzy lata. W tym czasie badaczki będą towarzyszyć pacjentom podczas wizyt, obserwować ich interakcje z lekarzami. Planują jednocześnie przeprowadzanie ankiet i obserwacje prowadzone np. w poczekalniach czy pokojach lekarskich. "Komunikacja w ochronie zdrowia. Relacje lekarza z pacjentem i ich uwarunkowania" jest pierwszym tego typu projektem naukowo-badawczym w Polsce.