– Wszystko zostawiłem Panu Jezusowi. Skoro mnie tu zostawił samego, ma w tym jakiś cel... – zastanawia się Jacek Ligoń.
Skromne, malutkie mieszkanko na dolnym os. Tysiąclecia. Niczym nie wyróżnia się spośród innych, zagubionych w plątani- nie korytarzy. Jacek Ligoń wprowadził się tu w latach 70. ub. wieku. Wtedy pracował w Hucie Baildon. – Blisko było do pracy, wygodnie. W sam raz dla kawalera – mówi. Niestety, lada dzień może być zmuszony do przeprowadzki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.