Ochrona miejsc pracy i ograniczenie umów śmieciowych albo strajk generalny. Takie były postulaty związkowców protestujących w Katowicach.
Przed głównym wejściem do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach od 15.00 demonstrowało około 2,5 tys. osób. Przedstawiciele central związkowych uczestniczący w akcji wezwali Donalda Tuska do rozmów, których efektem ma być ochrona miejsc pracy i działania na rzecz ograniczenia umów śmieciowych. Ich wystąpienia przerywało bębnienie, ryk syren, wybuchy petard i okrzyki protestujących, którzy przynieśli ze sobą mnóstwo kolorowych, związkowych flag.
– Nasze postulaty nie dotyczą jednej branży, ale całej gospodarki Śląska. Śląsk to gospodarcze serce Polski. Jeżeli on się posypie, to bezrobocie i bieda dotkną każdego – mówił przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz. Zaapelował też do pracowników tyskiego Fiata, aby nie poddali się bez walki i nie sprzedali swoich miejsc pracy. Uczestnicy demonstracji wręczyli petycję z postulatami wojewodzie śląskiemu Zygmuntowi Łukaszczykowi, który obiecał, że przekaże je premierowi Tuskowi, zgodnie z ich oczekiwaniami.
Do protestujących przemówił Paweł Kukiz. Artysta namawiał, aby domagać się zmiany systemu wyborczego na jednomandatowy. Protestujący przynieśli ze sobą wiaderko z węglem i rózgą oraz garnek z "oszkrabinami", czyli obierkami ziemniaków. Tłumaczyli, że przygotowali je dla premiera.
Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy powstał 23 października. Tworzy go Śląsko-Dąbrowska "Solidarność" oraz regionalne struktury OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Sierpnia '80 i Związku Zawodowego Kontra. Komitet już od miesiąca prowadzi w całym województwie śląskim referendum dotyczące kilkugodzinnego strajku generalnego, który planowany jest na przełomie stycznia i lutego. Większość spośród ok. 20 tys. już oddanych głosów popiera strajk. W referendum ma w sumie wziąć udział ponad 100 tys. osób praktycznie wszystkich zawodów.
Na zakończenie demonstracji wszyscy odśpiewali hymn państwowy. Potem protestujący spokojnie rozeszli się do domów. Po większość z nich przyjechały sprawnie podstawione na miejsce autokary.