Abp Wiktor Skworc poświęcił tablicę pamięci Ślązaków, których w 1945 roku Sowieci wywieźli na Wschód. Był wśród nich brat jego ojca.
- Przed rokiem wypowiedziałem tu słowa następujące: „ W tym miejscu chciałbym jeszcze wspomnieć o ofiarach – najczęściej byli to górnicy – deportacji w 1945 – mieszkańców Górnego Śląska do Związku Sowieckiego, skąd większość nie wróciła. Czasem zdążyli napisać jeden list z kopalń Donbasu” - mówił 16 grudnia arcybiskup Wiktor Skworc w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Katowicach, który stoi w pobliżu Kopalni Wujek. - Dziś, niejako w łączności z ofiarami stanu wojennego, pragnę pobłogosławić tablicę pamięci tysięcy mieszkańców Górnego Śląska najpierw internowanych, więzionych a potem wywiezionych do niewolniczej pracy na terenie Związku Sowieckiego (wśród nich był brat mego ojca); ofiar tzw. Tragedii Śląskiej. Wielu z nich zginęło, nie powróciło do ojczyzny, miejsca ich pochówku nie są znane a na ich mogiłach nikt krzyża nie postawił. Ma je niejako po latach zastąpić tablica pamiątkowa, która wkrótce (6 stycznia) zostanie zawieszona w katowickiej katedrze - powiedział arcybiskup.
Na tablicy znalazł się napis: "Chociażbym chodził ciemną doliną zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną / Psalm 23,4. Pamięci wielu tysięcy mieszkańców Górnego Śląska, internowanych i wywiezionych w 1945 roku przez sowieckie władze komunistyczne do katorżniczej pracy na terenie Związku Sowieckiego, gdzie wielu z nich straciło życie".
- Jestem wdzięczny inicjatorom powstania tej tablicy: Stowarzyszeniu Ofiar Tragedii Śląskiej, Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Panu Wojewodzie za udzielone wsparcie - dodał arcybiskup Skworc. - Stronie kościelnej dziękować nie trzeba, bo to przecież przede wszystkim wspólnota Kościoła jest depozytariuszem pamięci Śląska i Ślązaków. Jest to pamięć żywa, jak żywa jest nasza wiara w życie wieczne i w zmartwychwstanie; jak żywa jest modlitwa Kościoła - skomentował.
Kazanie w czasie Mszy św. wygłosił biskup polowy Józef Guzdek. Przyjechał do Katowic z okazji 31. rocznicy zamordowania 9 górników kopalni „Wujek” w czwartym dniu stanu wojennego, 16 grudnia 1981 roku. - Organizatorzy zamachu na wolność narodu byli wyznawcami bezbożnej ideologii. Nie liczyli się z Bogiem. W konsekwencji nie liczyli się także z człowiekiem – powiedział biskup Józef Guzdek. - Chcemy oddać hołd autorom przebudzenia i solidarnościowego zrywu. To właśnie tu, na Śląsku nie było zgody na deptanie podstawowych praw człowieka, w tym prawa do wolności, do pracy i do chleba - stwierdził. Przypomniał, że podczas brutalnej pacyfikacji kopalni „Wujek” zabito dziewięciu górników, a dwudziestu zostało rannych. Wielu pracowników kopalni internowano, aresztowano, wielu zwolniono z pracy.
Stawiając pytania o przyczyny, które sprawiły, że człowiek człowiekowi zgotował taki los, dlaczego tak wielu rodaków zostało odartych z godności i wolności, biskup polowy stwierdził, że jedna z wielu odpowiedzi jest następująca: „Organizatorzy zamachu na wolność narodu byli wyznawcami bezbożnej ideologii. Nie liczyli się z Bogiem. W konsekwencji nie liczyli się także z człowiekiem”. Dodał, że występując przeciwko Bogu uderza się w człowieka.
Bp Guzdek wskazał, że górnicy kopalni „Wujek” wpisują się w krąg ludzi kierujących się Ewangelią. Podkreślił, że choć nie ulękli się reżimu, to jednak na przemoc nie odpowiedzieli przemocą. Kaznodzieja przytoczył relację (uczestniczącego w rocznicowej Mszy św.) ówczesnego duszpasterza górników, ks. Henryka Bolczyka, o tym, jak strajkujący przychodzili do niego po radę i z prośbą o Mszę świętą oraz duchowe wsparcie i „uspokojenie”. „Nie możecie się upodobnić do tych, którzy stosują przemoc” – mówił wtedy górnikom ks. Bolczyk. - Zwyciężyła ewangeliczna zasada opanowywania zła przez miłość i przebaczenie - stwierdził biskup polowy.
- Pragniemy na nowo odkryć, że zerwanie więzi z Bogiem i odrzucenie prawa moralnego ostatecznie kończy się dla ludzkości tragicznie – mówił dalej bp Guzdek. W tym kontekście wspomniał o referendach, decydujących, kto ma prawo do życia, oraz o wyrzucaniu Boga z przestrzeni publicznej, nietolerancji ze względu na rasę i poglądy religijne. - Czy możemy nie reagować? - pytał. Przywołał też słowa Aleksandra Sołżenicyna, wzywającego ludzkość do „uporczywego szukania ciepłej ręki Boga i powrotu do Stwórcy wszystkich rzeczy”. - Tylko ten, kto się radzi Boga, odniesie zwycięstwo - mówił na zakończenie biskup polowy, wzywając do ocalenia świata od nienawiści i przemocy.