Pierwsza szkoła katolicka założona przez Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Archidiecezji Katowickiej świętuje swój jubileusz.
Machina ruszyła na początku lat 90. ubiegłego wieku. – Placówka powstała z uwagi na ogromne zapotrzebowanie społeczne. Wielu rodziców poszukiwało szkoły, która nie tylko będzie uczyć, ale także przekazywać wartości – zauważa dyrektor Anna Malkiewicz-Michalska. – Organem założycielskim jest Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Archidiecezji Katowickiej, które obecnie prowadzi 11 szkół.
Przez pierwsze lata Zespół Katolickich Szkół Ogólnokształcących funkcjonował w budynku Domu Parafialnego przy kościele pw. św. Szczepana w Katowicach. – Chyba nigdy przedtem ani później szklarze w Bogucicach nie mieli tyle pracy. Za każdym razem, gdy dzieci wyszły na podwórko z piłką, tłukło się któreś z okien – wspomina ze śmiechem dyrektor szkoły. Jednak z czasem w przyparafialnym budynku zaczęło się robić ciasno i szkoła przeniosła się na ul. Ścigały w tej samej dzielnicy, czyli Bogucicach.
Jej uczniowie są jak jedna wielka rodzina. – Tutaj nie ma bariery, że uczeń gimnazjum nie będzie rozmawiał z pierwszoklasistą z podstawówki. Wiele rzeczy robimy wspólnie, jak jest taka możliwość, bawimy się razem – mówi Wiktoria Pytlik, uczennica II klasy gimnazjum. – To uczy odpowiedzialności starszych uczniów, którzy opiekują się młodszymi – mówi pani dyrektor.
W szkole lekcje codziennie zaczynają się i kończą wspólną modlitwą. O godz. 12 wszyscy spotykają się, by odmówić modlitwę Anioł Pański. W I Piątki miesiąca lekcje rozpoczynają się Mszą św. Ale to nie jedyny czas, który jednoczy uczniów. – Pieczemy wspólnie pierniki przed Świętami Bożego Narodzenia. Zapach wszędzie jest tak wspaniały, że nie możemy się skupić na lekcjach – zdradza A. Malkiewicz-Michalska. – Najmilsze są sytuacje, kiedy dzwonią nasi dawni uczniowie, którzy założyli swoje rodziny, i mówią, że chcą upiec te pierniki u siebie w domu.
Uczniowie zgodnie podkreślają, że oprócz atmosfery drugim ważnym "magnesem" jest wysoki poziom nauczania. – Każdy z nauczycieli uważa, że musimy rozumieć to, czego się nauczyliśmy. Dlatego możemy liczyć na ich pomoc, np. podczas konsultacji – mówi Karol Ulman. – Mój brat, który skończył nasze gimnazjum, nie miał żadnych problemów, by dostać się do wymarzonego liceum – dodaje Wiktoria Pytlik.
Magdalena Pająk dojeżdża do Katowic aż z Mikołowa. Nie wyobraża sobie, że mogłaby chodzić do innej szkoły. – Tutaj oprócz zwyczajnych kółek zainteresowań możemy uczestniczyć w zbiórkach drużyny harcerskiej, zimą jeździmy na narty, a w czasie wakacji do Anglii na kursy językowe – wylicza.
Karol Ulman, który skończył tu szkołę podstawową i obecnie jest w II klasie gimnazjum, również czuje się ze szkołą mocno związany. – Był czas, kiedy głośno mówiłem, że po podstawówce pójdę do innego gimnazjum. Jednak w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że bardzo dużo stracę, choćby tę wspaniałą atmosferę – opowiada.
W czym tkwi tajemnica sukcesu? – Staramy się przekazywać młodym ludziom orędzie Jana Pawła II Wielkiego. Stąd górskie wycieczki, kółka teatralne. Zaczyna się od takich prostych spraw – mówi dyrektor. – Zależy nam na jak najlepszej formacji młodych ludzi, którzy później pójdą w świat z mocnym kręgosłupem wartości.
Jubileusz 20-lecia istnienia szkoły rozpocznie się 26 października Mszą św. o godz. 11 w kościele pw. św. Szczepana w Katowicach-Bogucicach.