- Byliśmy przekonani, że tradycja śląska ubierania się w stroje ludowe odeszła u nas w przeszłość. Niesłusznie! - mówi Urszula Jamrozy.
Parafia pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela w mysłowickiej dzielnicy Bończyk przeżywała w niedzielę uroczystość odpustową. Podczas Sumy, którą wraz z proboszczem ks. Rafałem Ryszką celebrowali zaproszeni księża, Słowo Boże wygłosił ks. dr Jan Kochel.
Kult św. Jana Chrzciciela jest żywy w Mysłowicach. Jest patronem miasta i świątyni na Bończyku, gdzie uroczystość odpustową – 2 września – uświetnili parafianie w śląskich strojach i sztandary górnicze, które nadały jeszcze większej świetności oprawie odpustu. - Rozpoczynając przygotowania do sumy odpustowej byliśmy przekonani, iż tradycja śląska ubierania się w stroje ludowe odeszła u nas w przeszłość , a jedynymi miejscami kultywowania tego obrządku są ościenne dzielnice Mysłowic - powiedziała nam Urszula Jamrozy z Bończyka, inicjatorka powrotu do śląskich strojów w tej części Mysłowic, która jest uważana za „miejską”.
W zasadzie tak jest, ale tylko pozornie. Okazało się bowiem, że ta piękna tradycja jednak jest ciągle żywa. I to nie tylko w pamięci starszego pokolenia, ale także młodzieży. To właśnie wielu młodych mysłowiczan, w dobie internetu, tabletów, i-padów, odpowiedziało na propozycję parafii powrotu ubierania się w stroje ludowe z okazji uroczystości, głównie kościelnych. Rozpiętość wieku uczestników asysty w strojach śląskich wyniosła od 4 do 71 lat. Menedżer i gospodyni domowa, przedszkolak, student i gimnazjalista, babcia i emerytowana nauczycielka, mechanik samochodowy i księgowa, informatyk i górnik - to współcześni Ślązacy z asysty. Czekają na kolejnych mysłowiczan, zwłaszcza z Bończyka, którzy - mają nadzieję - pojawią się w przyszłym roku.
W czasie poszukiwań strojów na niedzielną uroczystość, okazało się, iż w wielu szafach wiszą piękne kiecki i bruśloki po babciach i dziadkach oraz prababciach i pradziadkach. Niestety, często są mocno nadszarpnięte zębem upływającego czasu i nie zawsze nadają się już do noszenia. Wiele jest jednak nowych strojów, szytych specjalnie i kompletowanych skrupulatnie na różnorakie wyjścia. Tak więc piękna tradycja śląska, której zewnętrznym wyrazem jest między innymi ubieranie się w odświętne stroje ludowe, jest ciągle żywa. To widać nieprawda, że odchodzi w zapomnienie. Przynajmniej wśród mieszkańców Mysłowic widać powrót do pielęgnowania swojej tożsamości i sięgania do korzeni.
W zdobyciu strojów na Sumę odpustową na Bończyku, pomogła parafianom pani Maria z Kosztów. Nie tylko otworzyła przed nimi swoje szafy i kufry pełne pięknych, często zabytkowych wręcz strojów, ale przekazała również cenną wiedzę odnośnie tradycji strojów śląskich. A więc np. sposobu noszenia poszczególnych części garderoby, wiązania szlajf, zakładania fortucha i innych tajników, których nie znajdziemy w internecie.