Stało się! Nie ma już odwrotu. Rozpoczęła się szkoła. Kolejne wakacje dopiero za rok.
Mimo uśmiechów na twarzach dzieci i młodzieży, podczas rozpoczęcia nowego roku szkolnego, widać było też lekki niepokój. Nie ma się co dziwić, co rok polska szkoła przeżywa większe lub mniejsze zmiany. Jeszcze większy niepokój mogą nosić w sobie nauczyciele. Wiem o tym od znajomych, pracujących w chorzowskich, katowickich i rybnickich szkołach. Rośnie sterta papierów jakie muszą wypełniać, aby udowodnić, że coś w szkole robią. Tak, jakby nie dało się tego sprawdzić inaczej! Przecież najlepszym sprawdzianem ich pracy są osiągnięcia uczniów. Dzienniczek godzin karcianych, zajęcia dodatkowe, dziennik elektroniczny i jednocześnie tradycyjny, papierowy w niektórych szkołach - tak wygląda góra biurokracji czekająca na nauczycieli, a pewnie wszystkiego jeszcze nie wymieniłem. Zaraz, zaraz! A gdzie tu czas na uczenie, na wyjście w stronę dzieci i młodzieży. Skoro "belfrowie" mają ślęczeć nad papierami, to nie będzie ich przecież z podopiecznymi. Może do podania suchej wiedzy czasu wystarczy, ale do bycia z uczniem, towarzyszenia mu w zmaganiach o własny rozwój, to już nie ma szans - czasu braknie! Z drugiej strony, po co ma nauczyciel mieć czas dla ucznia? Jeszcze mu za dużo powie, pokaże jak żyć, podprowadzi do odpowiedzialności za siebie i innych. I co wtedy będzie? Zamiast ograniczyć się tylko do uczenia, zacznie wychowywać. A to już w naszych czasach w szkole nie uchodzi! Drodzy nauczyciele nie bójcie się! Uczcie i wychowujcie!