Choć węgiel z naszych kopalń jest drogi i coraz więcej sprowadza się go zza granicy, to jednak kopalnie ciągle przyjmują nowych pracowników.
Przemiany w rodzimym górnictwie spowodowały, że kopalnie będą corocznie przyjmować do pracy kilka tysięcy osób. Szkoły zawodowe kształcące w tym zawodzie nie są w stanie zapewnić tylu absolwentów przygotowanych do podjęcia pracy. Dlatego coraz więcej miast otwiera kolejne klasy o tym profilu w podlegających im szkołach.
Jak podaje "Dziennik Zachodni", młody górnik może liczyć na miesięczną pensję w wysokości ok. 3,3 tys. zł brutto, co daje prawie 2,4 tys. zł na czysto. Dochodzą do tego liczne górnicze dodatki, począwszy od bonów żywnościowych, przez "barbórkę", czternastą pensję po roku od przyjęcia, na podziale nagrody z zysku za cały rok kończąc. Nie ma się co dziwić, że chętnych do pracy pod ziemią nie brakuje. Nie przeraża ich nawet fakt, że wzrasta liczba wypadków w polskim górnictwie. Jak podaje Wyższy Urząd Górniczy, w tym roku w kopalniach węgla kamiennego do 21 sierpnia włącznie było już 1248 wypadków, w tym 16 śmiertelnych i 8 ciężkich. Porównując to z danymi za cały 2011 rok z ogólną liczbą na poziomie 2330 wypadków, w tym 20 śmiertelnych i 19 ciężkich, jest się czego bać. Statystyki wypadków idą w górę, czego nie mogą lekceważyć pracodawcy przyjmujący tylu nowych górników do tej trudnej i wymagającej pracy.