- To, że przijyżdżajônc do wos godômy z wami po naszymu i łoblykômy się po naszymu, niy dziwota. Zwiônzek Gôrnoślônski do kierego należymy mo zapisano we swoji Deklaracyji dbałość ło ślônsko kultura, strôj i gwara - tłumaczył 13 sierpnia jednemu z księży Jacek Pytel, prezes Bractwa Pielgrzymkowego Związku Górnośląskiego, na VIII Pielgrzymce Górali Żywieckich do Matki Boskiej Rychwałdzkiej. Mysłowiczanie uczestniczyli w niej już po raz szósty.
Rozmowa Jacka Pytla z księdzem dotyczyła dwóch wezwań w Modlitwie Wiernych, które w czasie Mszy świętej delegat Bractwa odczytał w gwarze śląskiej.
Miejscowe duchowieństwo dopisało w Rychwałdzie jak zwykle. Oprócz głównego celebransa ks. biskupa Jana Sobiło (przybył na uroczystość aż z diecezji charkowsko-zaporoskiej na wschodniej Ukrainie) Przenajświętszą Eucharystię sprawowało około trzydziestu kapłanów. Bractwo Pielgrzymkowe Związku Górnośląskiego czynnie włącza się w pielgrzymkę od początku; w tym roku jego prezes Jacek Pytel prowadził drugą dziesiątkę Różańca oraz odczytał dwa wezwania z Modlitwy Wiernych w czasie Mszy Świętej. Pięknie w Rychwałdzie prezentowała się dwudziestoosobowa grupa pań i panów ubrana w górnośląskie stroje regionalne, budząc powszechne zainteresowanie Górali Żywieckich oraz kapłanów. Wielu miejscowych rozpoznaje już dobrze mysłowiczan, którzy na Ziemi Żywieckiej są częstymi gośćmi, promując przy tym górnośląską kulturę oraz gwarę.
Te kontakty mają duże znaczenie, szczególnie po wystąpieniach przedstawicieli Ruchu Autonomii Śląska, sugerujących zupełnie inny kształt przyszłego (według RAŚ) województwa śląskiego - w którym Żywiecczyzna potraktowana została nieco po macoszemu. Na odpowiedź drugiej strony nie trzeba było czekać długo; kilku samorządowców powiatu żywieckiego zasugerowało na łamach prasy możliwość autonomii góralskiej. Mamy więc z jednej strony polityczne harce, które przynoszą jedynie konflikty i atomizację Ślązaków i Górali, zaś z drugiej wieloletnią współpracę tychże nacji reprezentowanych przez Związek Podhalan i Związek Górnośląski. Ta współpraca przynosi wymierne owoce w postaci wzajemnego poznania się i zrozumienia ludzi różnych kultur. Temu służyło też integracyjne spotkanie mysłowiczan i górali po zakończeniu uroczystości kościelnych; pielgrzymi zostali zaproszenie na poczęstunek, przy którym nie obyło się bez „długich rozmów Polaków”. Mieli też możliwość poznania nowego gwardiana, proboszcza i kustosza rychwałdzkiego sanktuarium, pochodzącego z sąsiadującego z Mysłowicami Jaworzna ojca Bogdana Kocańdę.
Dzień wcześniej kilkunastu pielgrzymów zaprezentowało się w pełnej krasie podczas procesji do Domku Zaśnięcia Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej. Od kilku lat wprowadzono nowy zwyczaj w czasie sierpniowych obchodów święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (oprócz praktykowanych od dawna piątkowej procesji Zaśnięcia i niedzielnej Wniebowzięcia dodano trzecią, w przedświąteczną niedzielę, która kończy się Nieszporami). Członkowie Bractwa udali się do Kalwarii w towarzystwie innych osób, które kiedyś do Kalwarii pielgrzymowały, zaś ten wyjazd miał dla nich wymiar sentymentalnego powrotu w to miejsce po kilkunastu latach nieobecności. Wielu przyjechało z niemal dorosłymi dziećmi i spotkali tu stałych bywalców na kalwaryjskich uroczystościach. Do tych ostatnich należy z pewnością kalwaryjski przewodnik z kilkudziesięcioletnim stażem, pan Franciszek Seweryn z Brzezinki. Dla średniego, młodego i najmłodszego pokolenia pielgrzymów to po prostu „Ujek”, dla starszych „Francik”. Chodząca legenda kilka lat temu scedowała swoje przewodnickie uprawnienia na dwójkę młodszych: Andrzeja Termina (uroczystości sierpniowe) oraz Damiana Targiela (obchody Wielkiego Tygodnia) - obaj z mysłowickiej parafii św. Jacka na Morgach. Kompania brzezińska wychowała już kilkanaście pokoleń kalwaryjskich pątników, znana była również z wystawiania asysty dziewczęcej w górnośląskich strojach regionalnych. Szyciem i ubieraniem młodych Górnoślązaczek zajmowała się pani Paluch, obecnie jej pasję kontynuuje córka, Barbara Gut. Ciekawostką jest, że przy brzezińskiej asyście zawsze zatrzymywał się biskup, a później kardynał Karol Wojtyła, stały uczestnik kalwaryjskich obchodów. Jego, tak jak i innych pątników, urzekały barwy i kolory górnośląskich strojów regionalnych.