Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Fajerowali z papieżem

Po naszym artykule. Kilka dni po ukazaniu się w GN tekstu „Koszuli nocnej szkoda”, zadzwonił ks. Marek Paszek i oznajmił z radością: „Moi drodzy, koszula się znalazła!”.

Kiedy w październikowe popołudnie 1978 r. ks. Kazimierz Suder usłyszał, że konklawe zakończyło obrady, chwycił za słuchawkę i zadzwonił do najbliższego przyjaciela. – Coś ty zrobił, Karol? A nasze spotkania koleżeńskie?! – zapytał z trwogą w głosie. – Błagam, nie zaprzestańcie tego, a ja w swoim czasie też was zaproszę – usłyszał z drugiej strony słuchawki głos nowo wybranego papieża.

O spotkaniach seminaryjnych kolegów, do grona których należał Ojciec Święty, wspominaliśmy w nr. 27 GN. Jednym z uczestników takich zjazdów był ks. Franciszek Konieczny, który swoich kolegów gościł 26 czerwca 1962 r. w Gaszowicach pod Rybnikiem. Wśród nich był młody biskup z Krakowa – Karol Wojtyła. Ks. Marek Paszek, proboszcz gaszowickiej parafii, przypominając to wydarzenie, wspomniał z żalem, że nie został po nim żaden ślad. Po naszym artykule skontaktowała się z nim Helena Konieczna, siostra ks. Franciszka, która przez te wszystkie lata przechowała wiele pamiątek po papieżu.

Dobrze nam tu być

Impulsem dla pani Heleny, by opowiedzieć o swoich pamiątkach papieskich, była informacja, że zaginęła gdzieś koszula nocna, którą bp Wojtyła pożyczył do spania od ks. Koniecznego. Okazało się, że jest pieczołowicie przechowywana w Lędzinach. – Odświeżyłam ją, bo od leżenia miała zagniecenia. I trochę się ukurzyła w szafie – tłumaczy, rozkładając przed nami bielutką koszulę nocną. Płócienny materiał skutecznie oparł się upływowi czasu. Zresztą ostatni raz spał w niej przyszły papież. – Do Gaszowic Karol Wojtyła przyjechał tylko z małą aktówką. Kiedy przyszła pora spoczynku, powiedział do mojego brata: „Franek, ale ja jestem tak, jak mnie widzisz”. Wtedy brat poprosił, żebym w pokoju przygotowała jakąś piżamę. Jak wychodziłam, biskup chwycił mnie za rękę i poprosił: „Jakby była koszula nocna, byłoby lepiej”. Więc mu przygotowałam tę koszulę. Od tego czasu nikt w niej nie spał – pani Helena poprawia kołnierzyk koszuli, obszyty niebieską lamówką. Spotkania seminaryjnych kolegów były niepisaną tradycją. – Umawiali się, że raz będzie gościł ich ksiądz z Małopolski, raz ze Śląska – wyjaśnia Helena Konieczna. – Papież bardzo dbał o to, by spotykali się regularnie, zwykle w czerwcu, w poniedziałek i wtorek przed Bożym Ciałem. Siostra ks. Franciszka pamięta także wpis bp. Wojtyły w księdze celebransów. – Ks. Paszek mówił, że zaginęła. Szkoda. Jak dziś pamiętam, że to był taki czerwony zeszyt. Przyszły papież złożył w nim podpis na prawej stronie, u dołu kartki. Napisał: „Choć nie witani, dobrze nam tu być”. Pod spodem swoje podpisy złożyli wszyscy uczestnicy spotkania – zapewnia pani Helena.

Zna pani pocztę?

Mimo wyboru na Stolicę Piotrową Jan Paweł II nigdy nie zapomniał o swoich kolegach. Pierwsze spotkanie rocznikowe w Watykanie odbyło się 10 sierpnia 1980 r. Natomiast podczas spotkań w Polsce każdorazowo koledzy przygotowywali list dla Ojca Świętego z relacją, co działo się u nich. Za korespondencję odpowiedzialny był ks. Kazimierz Suder, który z kolei odpowiedzi przesłane z Watykanu kserował i rozsyłał wśród kolegów. Jeden z listów do papieża pani Helena przekazywała osobiście podczas pielgrzymki do Rzymu. – W drodze na zjazd w Dąbrowie Górniczej brat razem z kolegami zatrzymał się u mojej mamy. Siedzieliśmy wszyscy przy obiedzie, kiedy on powiedział: „A wy wiecie, że to moje stworzenie wybiera się do Rzymu?” i ruchem głowy wskazał na mnie. „Wspaniale, to napiszemy list i damy go dla papieża” – ucieszyli się księża – relacjonuje pani Helena. – W drodze powrotnej Franciszek wpadł do nas i zostawił mi list, który zabrałam ze sobą na pielgrzymkę. Podczas kontroli na granicy znalazła go celniczka i z wyraźną złością zapytała: „Zna pani taką instytucję jak poczta?”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy