Rankiem, pierwszego dnia tygodnia osiągnęli bramy raju - powiedział ks. Krzysztof Bąk podczas Mszy św. w intencji tragicznie zmarłych maturzystów z Rudy Śląskiej.
Kilkuset uczniów, kolegów, znajomi i członkowie rodzin - wszyscy wspólnie modlili się dziś w intencji piątki maturzystów, którzy zginęli w tragicznym wypadku w Mikołowie. Mszę św. w ich intencji sprawował dziś w kościele pw. św. Pawła w Rudzie Śl. bp. Józef Kupny.
Homilię wygłosił ks. Krzysztof Bąk, dyrektor katowickiej Caritas. - Kiedy dowiedziałem się, że w wypadku zginęli tegoroczni maturzyści, moje myśli poszybowały do San Giovanni Rotondo. Wybudowano tam nowoczesną bazylikę ku czci o. Pio na skalnym urwisku. Od przepaści dzieli ją mur, na którym architekci postawili kilka kamiennych młodych orląt. Te rozpościerają skrzydła do pierwszego w życiu samodzielnego lotu. To tak jak nasza ukochana piątka - zauważył kaznodzieja. Ks. Bąk przypomniał zebranym, że wypadek i śmierć zawsze wiążą się z bólem i cierpieniem, ale nigdy nie można powiedzieć, że Bóg tego chce. - On nie żywi się krwią, łzami czy cierpieniem - zaznaczył w homilii. Dla każdego człowieka Bóg ma piękny plan, a zniweczyć go może tylko ludzki grzech i szatan. Jedyną nadzieją dla rodziny i bliskich jest zmartwychwstanie Jezusa i prawda o świętych obcowaniu. Ks. Bąk przypomniał historię króla Dawida, który po informację o śmierci syna przyjął spokojnie zapewniając, że syn już do niego nie wróci, ale to on pójdzie to niego.
- Rankiem, pierwszego dnia tygodnia, w godzinie zmartwychwstania cała piątka osiągnęła bramy raju. Skąd to wiem? Ze świadectwa, jakie wystawili im znajomi i najbliżsi - powiedział ks. Krzysztof Bąk.
Kasia, Ania, Paweł i dwóch Mateuszów w tym roku zdali maturę i właśnie rozpoczęli pierwszą pracę w jednym z zakładów w Mikołowie. W niedzielę 8 lipca wracali samochodem z nocnej zmiany. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn auto zjechało z drogi i uderzyło w drzewo. Piątka nastolatków zginęła na miejscu. Policja nadal bada okoliczności zdarzenia.