Warczeli i trąbili w Dąbrowie Górniczej na pożegnanie ojca Witolda, który jeździ chopperem.
Po 11 latach z Sanktuarium św. Antoniego Padewskiego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu odchodzi ojciec Witold Kuźma, proboszcz i gwardian klasztoru franciszkanów. Nietypowe pożegnanie urządzili mu motocykliści, którzy w piątek 6 czerwca o godz. 13. warczeli i trąbili pod Wzgórzem Gołonowskim.
Dodatkowo, w podziękowaniu za 11-letnia posługę, ojciec Witold otrzymał od motocyklistów pamiątkową szablę z napisem: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Sam niestety nie wsiadł na motor (mimo że na co dzień jeździ chopperem), bo z jednej z niedawnych eskapad wrócił ze złamaną nogą. Jeszcze w lipcu, decyzją prowincjała, ojciec Kuźma przeniesie się do Wrocławia, do parafii św. Karola Przekazanie szabli ojcu Witoldowi Bartłomiej Wnuk Boromeusza.
– Z Wrocławia dobra droga, będę często zaglądał do Zagłębia – deklarował ojciec Kuźma. - A i Wrocław jest po drodze w wiele ciekawych zakątków. Będziemy ojca odwiedzać! – zapowiadali motocykliści.
Po podziękowaniu, ojciec Witold Kuźma pokusił się także o krótkie podsumowanie swojego pobytu w Dąbrowie Górniczej. – Spędziłem tu prawie połowę kapłaństwa, odchodzę z żalem, ale i z satysfakcją. W prowincji, Dąbrowa Górnicza nie uchodzi za łatwą - mówi się, że to placówka misyjna. Ludzie stąd wciąż poszukują swojej tożsamości i choć podobno odchodzą od Kościoła, to ja w swojej parafii nie odnotowałem Ojciec Witold Kuźma z szablą i motocykl BMW Bartłomiej Wnuk spadku liczby wiernych. Pewnie przyczyniły się do tego przeprowadzone inwestycje, dzięki którym Sanktuarium stało się miejscem magicznym. Ilość udzielanych tu ślubów i chrztów jest tego najlepszym miernikiem – powiedział ojciec Witold Kuźma.