Paraliż miasta – tym razem spowodowany nie wypadkiem, a emocjami futbolowymi.
W sobotni wieczór teren pomiędzy Spodkiem a pomnikiem Powstań Śląskich stał się jedną wielką strefą kibica. „Razem niemożliwe staje się możliwe” – tę sentencję widniejącą na autokarze naszej drużyny zdawali się potwierdzać mieszkańcy Śląska, którzy przyszli, by wspólnie oglądać mecz Polska–Czechy.
Na początku wszyscy wierzyli, że ćwierćfinał jest w zasięgu Polaków. Później została tylko nadzieja, że stanie się cud i drużyna Franciszka Smudy zdoła strzelić bramkę. I choć nie udało się przejść dalej, katowicki Urząd Miasta zapewnia, że strefa będzie nadal działać. Bo dla pozostałych uczestników piłka nadal jest w grze...•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się