Był prezesem automobilklubu, adwokatem i... autorem nowoczesnej koncepcji Śląska.
Historyczna narracja w podręcznikach zawsze eksponuje tylko Korfantego, a Konstanty Wolny zostaje w cieniu. Szkoda – mówi dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Jak moneta
Konstanty Wolny urodził się 5 kwietnia 1877 r. w Bujakowie, dziś dzielnicy Mikołowa. W tamtym okresie decyzja o kształceniu dziecka była niemałym wysiłkiem dla rodziny. Jednak rodzice Konstantego Wolnego zainwestowali w staranną edukację syna. Przyszły marszałek Sejmu Śląskiego szkołę średnią ukończył w Katowicach (obecnie mieści się w tym budynku VIII Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie). Tam poznał Wojciecha Korfantego, o cztery lata starszego kolegę, który za swoje propolskie zainteresowania był relegowany z klasy maturalnej. Ich losy ponownie połączyły się we Wrocławiu, dokąd Wolny wyjechał najpierw z zamiarem studiowania medycyny. Jednak bardzo szybko zmienił zamiary i przeniósł się na prawo.
W tym czasie zaangażował się w Towarzystwo Akademików Górnoślązaków, w którym działali m.in. Wojciech Korfanty, Brunon Kudera czy Jakub Kowalczyk. – W tym czasie między moim dziadkiem a Wojciechem Korfantym nawiązała się niezwykle silna przyjaźń – wspominał w rozmowie z GN przy okazji uchwalenia bieżącego roku Rokiem Konstantego Wolnego wnuk marszałka Konstanty Wolny. – Ta relacja trwała przez wiele lat. Obie rodziny jeździły wspólnie na wczasy do Zakopanego, a żona Korfantego Elżbieta została matką chrzestną Haliny [najmłodszej córki Konstantego Wolnego – przyp. aut.]. Żartobliwym wyrazem ich przyjaźni była umowa, że swoim pierworodnym synom dadzą na imię Zbigniew. Obaj jej dotrzymali. – Konstanty Wolny był niezwykle lojalny wobec Korfantego. Do końca utrzymywał z nim kontakt i odwiedzał go w trakcie jego emigracji w Pradze, choć nie było to dobrze widziane, m.in. przez Grażyńskiego – wyjaśnia T. Słupik. – Przez wiele lat ich wspólnej działalności politycznej byli jak moneta: awersem był Korfanty, a rewersem Wolny.
Marzenie o silnym Śląsku
Przez wiele lat Konstanty Wolny nie tylko angażował się w politykę, lecz także prowadził kancelarię adwokacką, bronił m.in. w procesach politycznych. Był dziekanem katowickiej Rady Adwokackiej. Jednocześnie zaangażował się w działalność Naczelnej Rady Ludowej, a w 1919 roku został – obok Józefa Rymera i Józefa Biniszkiewcza – zastępcą Wojciecha Korfantego, polskiego komisarza plebiscytowego. – Korfanty miał umiejętność rozgrywania politycznych gier, ale to Wolny dawał mu „know how” i podsuwał gotowe rozwiązania legislacyjne, zresztą świetnie przygotowane. Uzupełniali się wzajemnie – mówi dr Słupik. – Bez Wolnego Korfanty nie osiągnąłby tak wiele, ponieważ to on dawał mu zaplecze w postaci – określiłbym to – mrówczej, benedyktyńskiej pracy, na którą Korfanty często po prostu nie miał czasu. Ten trud doskonale widać w przygotowaniach Statutu Organicznego Województwa Śląskiego – dokumencie, który powstał w ciągu zaledwie dwóch miesięcy (od maja do początku lipca 1920 r.) i który wprawił w zdumienie resztę Polski. Gwarantował bowiem nowemu województwu dużą autonomię. – To Konstanty Wolny jest autorem punktu 44 statutu, który mówił o tym, że zmiany w zakresie autonomii mogą być wprowadzane jedynie za zgodą Sejmu Śląskiego – zaznacza politolog. W 1922 roku brał udział w pracach komisji rozjemczej w Genewie, które poprzedziły podpisanie porozumienia polsko-niemieckiego o podziale Górnego Śląska. O tym, jak dużym zaufaniem społecznym cieszył się Konstanty Wolny, świadczy fakt, że piastował funkcję marszałka Sejmu Śląskiego przez trzy kadencje. – Był politykiem formatu europejskiego. W tym trudnym czasie, kiedy Sejm Śląski nieraz bywał areną zażartych sporów, potrafił doprowadzić do znalezienia consensusu. Miał niezwykłą umiejętność łączenia ponad podziałami, taki polityczny rozsądek – ocenia T. Słupik. Wybuch II wojny światowej zmusił go do opuszczenia Śląska. Pełen wiary w zapewnienia, że Niemcy nie zdołają przełamać linii Wisły, schronił się we Lwowie. Tam zmarł 6 listopada 1940 roku. Został pochowany na cmentarzu Janowskim.
Pragnienie wnuka
Postać Konstantego Wolnego powoli popadała w zapomnienie. Zadbały o to szczególnie władze PRL, które wyjątkową niechęcią darzyły wszelkie nawiązania do przedwojennej tradycji. Postać pierwszego marszałka Sejmu Śląskiego postanowili przypomnieć radni województwa w tym roku. Jedną z pierwszych uchwał było poświęcenie Konstantemu Wolnemu roku 2012. Wtedy jego wnuk Konstanty Wolny przypomniał, że od lat stara się o sprowadzenie prochów dziadka do Polski. – Grobowiec już czeka, jesteśmy na to przygotowani – zapewniał podczas rozmowy w styczniu. Jego pragnienie udało się spełnić. Rząd Ukrainy wydał zgodę na ekshumację i 6 czerwca odbył się w Katowicach ponowny pochówek. Szczątki marszałka spoczęły na cmentarzu przy ul. Francuskiej, tuż obok mogił Wojciecha Korfantego i Józefa Rymera. – Mój dziadek byłby zadowolony z tego, jaki jest Śląsk, gdyby mógł go teraz zobaczyć – zapewnił podczas uroczystości wnuk marszałka. – Chciał go widzieć właśnie takim, jaki jest: nowoczesny i polski, pamiętający o swojej trudnej historii. Podczas homilii abp Wiktor Skworc zauważył, że ta uroczystość jest okazją, by z nową mocą wspominać Konstantego Wolnego. – Dobrego człowieka, szlachetnego Ślązaka i gorliwego patriotę, który nie miał trudności ani problemów z umieszczeniem ojcowizny na łonie ojczyzny, Polski. W tym dziele odnajdował najgłębszy sens życia, swoją życiową misję – podkreślił metropolita.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się