Gdzie można przez chwilę poobserwować potyczki pod Grunwaldem, potem zwiedzić świat w towarzystwie papieża Jana Pawła II?
Odpowiedź jest prosta – na Kiermaszu Wydawców Katolickich, który w tym roku po raz 7. odbył się na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego. – Takie spotkania dowodzą, że jesteśmy potrzebni, mimo głosów, że wydawców katolickich jest więcej niż czytelników – mówił podczas uroczystego otwarcia ks. Krystian Kukowka, dyrektor Księgarni św. Jacka. Przed dwa dni odwiedzający kiermasz mogli nie tylko poznać nowości wydawnicze, zagrać w przeróżne gry (m.in. o przesłaniu św. Faustyny czy podróżach Papieża Polaka). – Bardzo podoba mi się ten pomysł. Można swobodnie przeglądać książki i nie ma takiej presji, jak w zwykłej księgarni, że skoro już weszłam, to muszę coś kupić. Dzięki temu udało mi się znaleźć prezent dla mojej siostry – cieszy się Agnieszka Wiktorowicz z Siemianowic Śl.
Na kiermasz przyjechała z mężem Przemysławem i córką Łucją. Nowością podczas tegorocznego kiermaszu była akcja oddawania krwi. Pierwszego dnia przed wydziałem ustawiony został krwiobus, w którym chętni mogli zarejestrować się w banku dawców szpiku. O tym, ile znaczy takie przedsięwzięcie dla chorych na białaczkę, opowiadali zaproszeni goście. Kiermasz to nie tylko okazja do spotkania czytelników z wydawcami, ale przede wszystkim z autorami książek. W tym roku do Katowic przyjechali m.in.: ks. Adam Boniecki, Grzegorz Górny i Janusz Rosikoń, ks. Stefan Czermiński i ks. Władysław Zązel. Nie zabrakło także ciekawych wspomnień na temat książek i rad dla ich wydawców. – Pierwsza moja lektura to książki z serii „Poczytaj mi, mamo” – wspominał abp Wiktor Skworc.
– Teraz jest wiele wspaniałych książek i myślę, że wydawnictwa powinny pomyśleć, jak do każdej z nich dołączyć dwie dodatkowe godziny dla każdego czytelnika. Wtedy sukces gwarantowany – śmiał się metropolita. Jednak największe emocje budziło – jak co roku – Dyktando dla Rodzin. Żeby wygrać, trzeba było wykazać się znajomością pisowni takich wyrazów jak ciupażka, bundz czy chachar. Bezbłędna okazała się rodzina Mikołajczyków w składzie: tata Marian – kapitan drużyny, mama Agata i 7-letni Kuba. Informacja o wygranej wywołała u chłopca prawdziwy wybuch radości, podskakiwał i krzyczał: „Nie mogę się nadziwić!”. – Jestem zaskoczony. W ogóle nie przygotowywaliśmy się, ja tylko przejrzałem słownik tuż przed dyktandem – mówił lekko zszokowany zwycięstwem Marian Mikołajczyk. Główną wygraną był wyjazd do Włoch śladami św. Franciszka, ufundowany przez Duszpasterstwo Pielgrzymkowe Archidiecezji Katowickiej. – Poziom był bardzo wysoki, mówię to bez przesady – dzielił się swoimi spostrzeżeniami prof. Walery Pisarek. – Zawsze w noc przed dyktandem mam taki koszmar, że wszyscy piszą je bezbłędnie i nie wiem, co mam zrobić. Tutaj, kiedy sprawdziliśmy pierwsze prace i one miały zaledwie po kilka błędów, już bałem się, że mój sen się spełni – zażartował autor dyktanda.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się