Śląscy neoprezbiterzy 2016 opowiadają o swoim powołaniu.
Ks. Paweł Ścibor
By Jezus był widoczny
Informacje
Ur. 22.08.1989 w Tychach, par. św. Barbary w Katowicach-Giszowcu. Rodzice: Andrzej, Marianna z d. Bielicka, 1 siostra, 1 brat.
Hasło prymicyjne: „Cały Twój, Maryjo” (św. Jan Paweł II).
Temat pracy magisterskiej: „Męczennicy Śląscy II wojny światowej”.
Zainteresowania: sport: piłka nożna, siatkówka, skoki narciarskie, nordic walking (to moje szczególnie ulubione hobby), muzyka: klasyczna, religijna, rozrywkowa, historia.
Preferencje duszpasterskie: W sposób szczególny chciałbym poświęcić się posłudze w Ruchu Światło–Życie, w którym formuję się już od 11 lat. W tym roku przeżywam mały jubileusz – 10. rocznicę pierwszego wyjazdu na rekolekcje.
Związki z ruchami, wspólnotami: W 1998 roku kiedy przyjąłem I Komunię św., związałem się z Dziećmi Maryi. To była pierwsza grupa parafialna i ruch, z którym miałem kontakt. Potem po 4 latach formacji, po spotkaniu z papieżem Janem Pawłem II na krakowskich Błoniach, w 2002 roku zostałem ministrantem. Po kolejnych 3 latach zaangażowałem się w oazę parafialną(Ruch Światło–Życie). Od 2005 roku po dzień dzisiejszy jestem związany z dwoma ruchami, jest to Służba Liturgiczna i Ruch Światło–Życie.
Jak najbliżsi przyjęli decyzję? Rodzina bardzo pozytywnie przyjęła moją decyzję. Jednakże mogę powiedzieć, że powołanie było poddane próbie przez nich. W moich pierwotnych planach po zakończeniu gimnazjum chciałem iść do Niższego Seminarium w Częstochowie. Wtedy nastąpiła próba – mój tata i proboszcz podczas jednej z kolęd powiedzieli mi, żeby najpierw pomyślał o zdobyciu zawodu, bo jeśli mam powołanie, to go nie stracę. Rzeczywiście nieco zmieniłem plany, poszedłem do Technikum Ekonomicznego, skończyłem je z tytułem technika i dopiero wtedy poszedłem do seminarium.
Ważne osoby i wydarzenia: Istotnym wydarzeniem, które wpłynęło na moje życie, było spotkanie z papieżem Janem Pawłem II na krakowskich Błoniach, 18 sierpnia 2002 roku. Miałem wtedy 13 lat. Papież mówił wtedy, że „dzisiejszy świat potrzebuje ludzi wyobraźni Bożego miłosierdzia”. Kiedy tak sobie popatrzę, w jakim roku przyjmuję święcenia kapłańskie – w Roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, czuję, że nie ma tu przypadkowości. Może właśnie to jest moje zadanie na życie i stąd właśnie takie hasło prymicyjne „Cały Twój, Maryjo”!
Ulubieni święci: św. Jan Paweł II, św. Faustyna, św. Tereska od Dzieciątka Jezus, św. Ojciec Pio, św. Franciszek, św. Wincenty Palloti, św. Jan Bosko i św. Paweł Apostoł.
Ulubione lektury, filmy: Do moich ulubionych lektur zaliczają się „Opowieści z Narnii” Lewisa. Jeśli chodzi o filmy, nie mam jakiegoś ulubionego, ale w sposób szczególny uwielbiam filmy akcji.
Refleksja na temat mediów społecznościowych i ich roli w duszpasterstwie:
Uważam, że obecnie odgrywają istotną rolę, także w kwestii ewangelizacji, sam staram się z nich korzystać, szczególnie z Facebooka, gdyż zauważam, że przy wielu akcjach młodzi zwracają uwagę, w jakiej formie wysyłamy do nich zaproszenia.
O co chcę prosić czytelników „Gościa”, lud Boży? O co się modlić? Pragnę prosić o modlitwę, abym nigdy nie stawiał siebie w centrum, lecz by jak najwięcej było widać Jezusa. To moje największe pragnienie: żeby On był każdego dnia w każdej sytuacji najbardziej widoczny.
Powołanie
Tak właściwie, to od dziecka chciałem być księdzem, zawsze jako dziecko lubiłem się bawić w księdza. Potem, kiedy pytano mnie w szkole podstawowej, kim bym chciał zostać w przyszłości, odpowiadałem, że księdzem. Moi koledzy się śmiali, ale jak widać, mimo różnych zawiłości, udaje mi się realizować te marzenia dziecka. Ważnym elementem, który mi pomógł odpowiedzieć na głos powołania, była sytuacja, która zdarzyła się cztery dni po wizycie papieża w Polsce. Po Mszy św. urodzinowej podszedł do mnie ministrant i powiedział, żebym poszedł do zakrystii, więc poszedłem. W zakrystii ksiądz, który opiekował się ministrantami, zapytał się, w której jestem klasie. Odpowiedziałem, że w pierwszej gimnazjum, a mój brat w piątej podstawówce. Sądziłem, że ksiądz zapyta, czy chcę zostać ministrantem. Miałem przygotowaną odpowiedź: „Nie”, bo faktycznie nie chciałem być w tamtym czasie ministrantem. Jego postawa mnie bardzo zaskoczyła, bo powiedział do mnie: „Chodź, będziesz mi pomagał”. To było coś, czego się nie spodziewałem, i co całkowicie zmieniło moje podejście, a jednocześnie przypomniało mi to scenę z Ewangelii, jak Jezus powoływał swoich uczniów. Od tamtego momentu służę przy ołtarzu już 14 lat.
Powołanie to droga radości. Kiedy myślę o powołaniu, to pierwsza myśl która przychodzi mi do głowy, to przede wszystkim właśnie radość. Niezależnie od sytuacji życiowej jest radość z bliskości kogoś ważnego. Tą ważną Osobą dającą właśnie taką radość jest Jezus. Wchodząc na drogę kapłaństwa, nie wyobrażam sobie, by nie był On istotą tej posługi, chcę z Niego jak najwięcej czerpać. To, co jest dla mnie tak pasjonujące w Jezusie, to jego postawa sługi. Chciałbym jak najwięcej służyć miłością i posługą tym, do których zostanę posłany.