Dziś diakoni - w sobotę już kapłani. Metropolita katowicki abp Wiktor Skworc udzieli im święceń prezbiteratu 23 maja o 10.00 w katowickiej katedrze Chrystusa Króla.
dk. Andrzej Króliczek
Ur. 3.12.1989 r. w Rydułtowach, z parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Radlinie-Biertułtowach. Rodzice: Janusz i Mariola z d. Musiolik, rodzeństwo: 1 siostra. Hasło prymicyjne: „Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca. Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał” (Ps 37,4-5)
dk. Andrzej Króliczek
Umrzeć jako ksiądz
Temat pracy magisterskiej:
„Teologia Chrystusa Sługi w ujęciu ks. Franciszka Blachnickiego”.
Jakiemu duszpasterstwu chcę się szczególnie poświęcić?
Ruch Światło–Życie, dzieci, młodzież, rodziny.
Ulubiony święty lub „mistrz”:
Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, św. Andrzej Apostoł.
Ulubiona książka:
Graham Hunter, „Barca: za kulisami najlepszej drużyny świata”
Michael White i Tom Corcoran, „Odbudowana”
Wasze pasje, hobby:
Najbardziej piłka nożna (gram w zespole LKS Dzimierz występującym w C klasie Polskiej!).
Spotkania z ludźmi.
Podróże.
Ruchy, wspólnoty…
Od 2003 r. jestem związany z Ruchem Światło–Życie (formacji oazowej zawdzięczam moje patrzenie na wiarę, Kościół i rozeznanie swojego miejsca w Kościele, gdzie chcę służyć).
Kiedy przyszła pierwsza myśl o powołaniu?
W klasie maturalnej, w czasie rekolekcji oazowych.
Kto pierwszy dowiedział się o decyzji pójścia do seminarium?
Mój przyjaciel Michał, a później rodzice i siostra. Na rekolekcjach posługiwałem jako animator grupy, a Michał był muzycznym, on złożył papiery po maturze na teologię pastoralną i do seminarium, a ja ze strachu i poczucia niegodności tylko na teologię nauczycielską; do seminarium chciałem iść na próbę dopiero za rok. Jednak po paru rozmowach z Michałem podjąłem decyzję, że nie ma na co czekać i nie trzeba się bać opinii ludzkiej, a z tą godnością - to skoro Pan Bóg naprawdę powołuje, to warto za tym głosem iść, najwyżej okaże się, że naprawdę jestem słaby i zrezygnuję albo mnie wyrzucą… Rodzicom i siostrze powiedziałem zaraz po powrocie. Mama i siostra płakały. A tata - jak prawdziwy górnik - powiedział tylko: „No dobrze”!
Kto wywarł największy wpływ duchowy przed seminarium, a kto w czasie trwania formacji seminaryjnej?
Przed seminarium byli to rodzice oraz kapłani, których spotkałem w mojej rodzinnej parafii WNMP w Radlinie-Biertułtowach, zwłaszcza opiekun oazowy ks. Dariusz Kreichs. A w czasie seminarium - moi przełożeni, zwłaszcza ks. Janusz Wilk, a z profesorów ks. Grzegorz Strzelczyk, mój proboszcz, który jest dla mnie jak ojciec - ks. Zbigniew Folcik, oraz księża, z którymi budowałem moją pierwsza wspólnotę rodzinną w św. Antonim w Rybniku.
Co było dla Was najważniejsze w latach bycia w seminarium?
Czas spędzony przy Panu Jezusie w kaplicy, nawiązywane przyjaźnie i budowane relacje z kolegami klerykami i księżmi, zdobywane doświadczenie życiowe oraz mecze piłki nożnej (oczywiście!)
Uda Wam się w przyszłości spotykać we wspólnocie kapłańskiej, być razem, wspierać się, razem modlić?
Tak, oczywiście! Już się udaje!
Bł. Jerzy Popiełuszko - czy to osoba „żywa” w przygotowaniu do kapłaństwa i teraz, tuż przed święceniami?
Ks. Popiełuszko został moim patronem dopiero pod koniec IV roku w seminarium, kiedy to dołączyłem do kolegów mojego obecnego rocznika, bo wcześniej byłem rok wyżej na roczniku św. Brata Alberta. Wiem, że wiele zawdzięczam wstawiennictwu obu tych świętych patronów.
O co chcielibyście prosić nas - czytelników „Gościa” czy szerzej „lud Boży”? O co mamy się modlić?
W ogóle super, że się za nas modlicie! To jest obiektywnie bardzo ważna sprawa, a prywatnie fajna jest świadomość i uczucie, że ktoś się za ciebie modli i ci towarzyszy… Nie wiem, czego Pan Bóg dla nas chce, chyba o to trzeba prosić! Ja chciałbym żebyśmy wszyscy przeżyli całe życie jako radośni przyjaciele Pana Jezusa i słudzy ludzi, a potem umarli jako księża. Taką mam prośbę i bardzo dziękuję.
Rekolekcje przed święceniami - czym ten czas będzie dla Was?
Uspokojenia się, wyciszenia, skupienia i spokojnego, niczym „niegonionego” siedzenia przy Panu Jezusie.
Jesteście „dziećmi swoich czasów” - Facebook, Twitter itp. W jakim zakresie macie zamiar z tych nowoczesnych środków korzystać i czy uważacie, że pomogą Wam one w apostołowaniu, ale także we własnym wzroście duchowym? Czy nie będą też jakimś zagrożeniem?
Zagrożeniem nie, pomocą tak! Ja na dzień dzisiejszy nie mam i nigdy nie miałem żadnego portalu społecznościowego. Mam swoją pocztę, a gdy potrzebuję szybkiego kontaktu, to często korzystam z telefonu. W apostołowaniu spalam się w spotkaniach face to face - tak widzę swoje miejsce w szeregu Apostołów! Może kiedyś rozeznam powołanie do większego zaangażowania w społeczność internetową… a na razie zostawiam to tym, którzy tak rozeznali swoją posługę i się w niej spalają (np. moja Mama!).
Wasze nadzieje, marzenia, ale też lęki, pytania. Czy jesteście gotowi być „znakiem sprzeciwu”?
Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Marzę, żeby na moim pogrzebie powiedzieli, że to był dobry człowiek i ksiądz, taki podobny do Pana Jezusa.
Boję się, że Pan Jezus będzie się musiał za mnie wstydzić, a ludzie mogą przez jakiś mój błąd, grzech czy zaniedbanie obrazić się na Pana Boga albo na Kościół. Tego bym nie chciał.
Pytania kieruję na bieżąco do tych, którzy mogą mi pomóc.
Tak, jestem gotowy.
I kilka słów o tym, co będzie najważniejsze w Waszym życiu - o Eucharystii…
Ona jest taką podstawą w życiu. Ze wszystkiego mógłbym zrezygnować, ale nie z uczestnictwa w niej, super, że mogę już za chwilę być księdzem!!!