Wystarczy zapytać

Dagmara żyła tylko osiem dni. Plan był inny – miała być długo w szpitalu, ale później wrócić do domu.

MSP

|

Gość Katowicki 43/2025

dodane 23.10.2025 00:00

Ciąża Beaty przebiegała spokojnie. – Była zagrożona, ale wydawało nam się, że jak już dojdzie do porodu, będzie super. Myśmy już zaplanowali wszystko. Mieliśmy ją wołać Dagusia. Jak się urodziła, w ogóle nie wiedzieliśmy, że jest problem. Szybko zapadła decyzja o tym, że trzeba ją przetransportować na leczenie do Zabrza. Tam zaraz przyszedł kryzys: jej serduszko przestało bić, miała wylew do płuc – Beata ociera łzy płynące po policzku. – Dowiedzieliśmy się wtedy, że stan jest krytyczny. Postanowiliśmy z mężem, że chcemy ją ochrzcić, chociaż bałam się tego. Czułam, że to dla niej przyzwolenie, że może umrzeć – milknie na chwilę.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy