Milicjanta... chonor

Dla funkcjonariusza SB ważne jest pozytywne „rozpaczenie raportu”. Choćby tego o liście „z treścią pogruszkową”.

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 39/2016

dodane 22.09.2016 00:00
0

Albo innego, o pracowniku katowickiej Huty Baildon o imieniu Zbyszek, który „posiada proste długie owłosienie i krutką brutkę bez wąsa”. To cytaty z nowego numeru półrocznika „CzasyPismo”. Wydaje go katowicki IPN. Jeden z jego tekstów opowiada o zmaganiach funkcjonariuszy milicji i bezpieki PRL nie tylko z wrogami ustroju, ale też z... językiem polskim. Funkcjonariusze i tajni współpracownicy pisali więc na przykład odkrywczo: „Ojciec wyżej wymienionego już od kilku lat nie żyje, ponieważ zmarł”. W opinii na temat podwładnego pracownik resortu zapisał: „W rozmowach swych jest szczery, lecz skłonny do kłamstw”. Inni wspominali o strzelaniu z „leworweru”, bronili „chonoru milicjanta” i tropili dawnych żołnierzy 1. Korpusu „Gen. Maćka”. Któryś napisał, że pewne schorzenia można leczyć przy pomocy „operacji na prostotę”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy