Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Co się nie da, jak się da

Rybnicki „Oligos”. Kiedyś byli zamknięci w sobie. Dziś nawet w weekendy rodzice muszą z nimi przyjechać, szarpnąć za klamkę i pokazać, że ośrodek nie jest otwarty w tych dniach.

Był moment, kiedy straciłam w pracy przytomność i trafiłam do szpitala. Ponieważ moich dwóch córek nie było, Kasią – moją trzecią, niepełnosprawną córką – zajęła się pani pielęgniarka, która zabrała ją do siebie na czas mojego pobytu w szpitalu – mówi Elżbieta Piotrowska, prezes Stowarzyszenia „Oligos” w Rybniku. Kiedy podobna sytuacja zdarzyła się kolejny raz, szukała jakiegoś ośrodka, w którym córka mogłaby znaleźć całodobową opiekę. Taki pobyt wiązał się jednak z dużymi kosztami. – W momencie kiedy pojawiają się choroba albo nagły wyjazd, zdarza się tak, że nie ma kto zająć się niepełnosprawnym dzieckiem. To jest duży problem. Postanowiłam, że będę dążyć do tego, by powołać pogotowie sytuacyjne dla opiekunów osób niepełnosprawnych – wyjaśnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy