Krzyż znakiem nadzei

Homilia bp. Marka Szkudło na Mszę Świętą z okazji 160. rocznicy nadania praw miejskich Katowicom. Katowice, katedra Chrystusa Króla, 14 września 2025 r.

Krzyż znakiem nadziei

Słuchaj, mój ludu, nauki mojej, nakłońcie wasze uszy na słowa ust moich, Do przypowieści otworzę me usta, wyjawię tajemnice zamierzchłego czasu.

Początek tego dzisiejszego psalmu responsoryjnego świetnie oddaje motyw przewodni naszego dzisiejszego spotkania. Jest to psalm pouczający na podstawie refleksji nad historią. Został on w ewangelii według świętego Mateusza odniesiony do nauczania Pana Jezusa, gdy Ten przemawiał do ludu w przypowieściach. A my od starożytności powtarzamy za Cyceronem, że historia jest nauczycielką życia, Historia magistra vitae est, co oznacza, że jako ludzkość niejeden raz doświadczyliśmy, że wiedza o przeszłości powinna stanowić podstawę dla naszych obecnych i przyszłych poczynań, pomagając uniknąć powtarzania błędów przeszłości. W wychowaniu małego dziecka wydaje się to oczywiste. Ono samo prędzej, czy później zrozumie, że włożenie palca do płomienia świecy oznacza ból...

Siostry i Bracia zgromadzeni w tym katedralnym kościele Chrystusa Króla w Katowicach w 160 – te urodziny miasta.

Historia dostarcza nam lekcji z minionych epok i pokoleń. Jej zrozumienie pozwala nam podejmować mądrzejsze decyzje w teraźniejszości i kształtować lepszą przyszłość. Słynny rzymski mąż stanu i myśliciel, którego zacytowałem podkreślał, że ci, którzy nie pamiętają o przeszłości, są skazani na jej powtarzanie. Stąd ogromna waga pamięci i nauki z historii dla społeczeństwa współczesnego. Nie dlatego przecież obchodzimy okrągłą rocznicę powstania Katowic jako miasta, by dołączyć kolejne do listy świąt, ale po to, by wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Psalmista, którego usłyszeliśmy dzisiaj wyjaśnił synom Izraela ich los na podstawie historycznych wydarzeń. Co więcej: wysnuł z tej historycznej refleksji teologiczny wniosek: Bóg jest miłosierny!

Oszukiwali Go swymi ustami

i kłamali Mu swoim językiem.

Ich serce nie było Mu wierne,

w przymierzu z Nim nie byli stali.

On jednak będąc miłosierny

odpuszczał im winę i nie zatracał,

gniew swój często powściągał

i powstrzymywał swoje wzburzenie.

Psalm ten ma nam uświadomić dzisiaj, gdy obchodzimy święto Podwyższenia Krzyża Świętego, że Miłosierdzie Boże nie zna granic. Że nasza ograniczona słabością ludzka wola może nas zwodzić, ale Bóg zawsze znajdzie drogę do naszych serc: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony...

Święty Paweł w Liście do Filipian, w jednym z najpiękniejszych hymnów biblijnych, opisał tę historię w krótkich słowach: Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.

Siostry i Bracia w wierze –

do każdego z nas skierowany jest ten hymn o kenozie, czyli uniżeniu Boga.

W święto Podwyższenia Krzyża Świętego Kościół to właśnie nam przypomina, że pomimo naszej ludzkiej pychy i zamysłów bezbożnych, Bóg nas nie skreślił. Wręcz przeciwnie, postanowił nam dopomóc ofiarując Siebie całkowicie. To jest właściwie sedno naszej katolickiej teologii. Wierzymy w miłość Boga, w Boga, Który jest Miłością. A krzyż jest tej miłości znakiem. Trudno znaleźć symbol więcej znaczący. I bardziej oddający prawdę, że miłość jest największa, że bez niej nawet najwięksi mędrcy są jak „cymbał brzmiący” i najgłośniejsi prorocy jak „brzęcząca miedź”.

Mędrcy i prorocy są tymi, których – rozmaicie to rozumiejąc – postrzegamy jako sprawczą przyczynę naszego rozwoju. Wielu z tych, którzy uważali się za mędrców, albo obwołali się prorokami, usiłowało budować przyszłość na słabym podłożu z piasku swojej pychy. Ale i wielu było takich, którzy na skale pokory zbudowali to, co przez wieki trwa do dzisiaj. Myślę, że można z całkowitą pewnością tak właśnie interpretować wydarzenia związane z powstaniem i rozwojem naszego kochanego miasta – Katowic.

Ta dzisiejsza rocznica, rocznica 160-lecia nadania praw miejskich Katowicom jest tak ważna dla ich mieszkańców, ponieważ symbolizuje długą i dynamiczną historię miasta, od małej osady przemysłowej do metropolii, która stała się istotnym ośrodkiem kulturalnym, naukowym i gospodarczym. To moment, w którym powinniśmy docenić, jak bardzo Katowice zmieniły się na przestrzeni lat, a także podkreślić ich tożsamość i współczesne znaczenie.

Nadanie Katowicom praw miejskich w 1865 roku było naprawdę punktem zwrotnym, który zapoczątkował ich gwałtowny rozwój. Przypomnę jedynie, że edykt króla pruskiego Wilhelma I Hohenzollerna nadający Katowicom prawa miejskie został wystawiony 11 września 1865 roku w Poczdamie. Jeszcze w tym samym roku, 27 października prezydent rejencji opolskiej z obszaru nowego miasta wyodrębnił Brynów, Katowicką Hałdę i Muchowiec, tworząc z tych terenów gminę Brynów. 28 grudnia 1866 roku wprowadzono zarząd miejski.

Nie tu czas i miejsce, by tę historię szczegółowo przytaczać, chcę jednak podkreślić, że pomimo wielu różnic kulturowych i wyznaniowych mieszkańców tego miasta, rozwijało się ono pomyślnie dzięki mądrości i – myślę, że można tak powiedzieć – pokorze tych, którzy nim zarządzali. Wspomnę jeszcze, że w 1866 roku miasto liczyło 4815 mieszkańców, w tym 3354 katolików, 888 ewangelików i 573 żydów.

W ciągu zaledwie kilku pokoleń, z niewielkiej wioski, stały się ważnym ośrodkiem przemysłowym. Zyskały swoją tożsamość jako miasto przemysłu ciężkiego, głównie górnictwa i hutnictwa, co ukształtowało również charakter całego regionu. Ta rocznica umożliwia nam również spojrzenie na ewolucję miasta, które przeszło od „czarnego” przemysłu do nowoczesnej metropolii, słynącej z kultury, muzyki i biznesu. Zmiana nazwy na Stalinogród w 1953 roku, a następnie powrót do pierwotnej nazwy, to symbol burzliwej historii miasta i jego ostatecznego triumfu.

Siostry i Bracia, szanowni przedstawiciele władz miasta Katowice...

Nie ma bynajmniej takiego triumfu, który by nie przemijał. O sukcesie zawsze decyduje pokora wobec życia i sprawowanego urzędu. Wspomnijcie, proszę, znany wszystkim wiersz Cypriana Kamila Norwida:

Ojcze mój, twa łódź

Wprost na most płynie 

Maszt uderzy!… Wróć!

Lub wszystko zginie.

 

Patrz, jaki tam krzyż,

Krzyż niebezpieczny!

Maszt się niesie wzwyż,

Most mu poprzeczny”.

 

„Synku, trwogi zbądź!

To znak zbawienia;

Płyńmy, bądź co bądź!

Patrz, jak się zmienia!

 

Oto wszerz i wzwyż

Wszystko toż samo”.

„Gdzież się podział krzyż?”

„Stał się nam bramą!”

Każde miasto ma swoje bramy – w sensie fizycznym rzecz jasna, ale jest taka brama, której nie widać, a którą noszą w sercach mieszkańcy miasta i jego zarządcy: to wyznawane przez nich wartości i doceniane priorytety.

Nie chcę, by brzmiało to górnolotnie i pompatycznie, ale krzyż w sercu człowieka zawsze jest kluczem do wolności. Nie odważę się użyć sformułowania: „kluczem do sukcesu”, bo słowo „sukces” w XXI wieku nacechowane jest bardzo egoistycznie. Jeśli chce się służyć dobru człowieka, to warto skorzystać z najlepszej lekcji takiej służby, jaką było uniżenie Syna Człowieczego...

Proszę Was, niech Chrystus będzie obecny we wszystkim, co robicie, wartości płynące z krzyża – miłość i poświęcenie – niech przyświecają Wam zawsze, gdy działacie na rzecz dobra mieszkańców tego miasta, niech w czasach, w których „klucz do sukcesu” rozumie się jako drogę do sukcesu partykularnego, podszytego egoizmem, wartości te przez kolejne dziesiątki lat charakteryzują i Was i Wasze uczynki, decyzje, programy i przewidywania na przyszłość.

Dziękuję Wam za to, że służycie mieszkańcom Katowic, a im samym, wszystkim bez wyjątku, w czasach niespokojnych, w których widmo wojen i zniszczenia spędza nam sen z powiek, dedykuję słowa bulli papieskiej otwierającej jubileuszowy rok nadziei: „Nadzieja jest obecna w sercu każdego człowieka jako pragnienie i oczekiwanie dobra, nawet jeśli nie wie, co przyniesie ze sobą jutro. Nieprzewidywalność przyszłości rodzi jednak niekiedy sprzeczne uczucia: od ufności do lęku, od pogody ducha do zniechęcenia, od pewności do zwątpienia. Często spotykamy osoby zniechęcone, które patrzą w przyszłość ze sceptycyzmem i pesymizmem, jakby nic nie mogło dać im szczęścia. Oby Jubileusz był dla wszystkich okazją do ożywienia nadziei. Słowo Boże pomaga nam znaleźć ku temu powody”.

Bądźmy razem, Siostry i Bracia, w czasach, w których wielu z nas gubi nadzieję. Niech historia będzie naszą nauczycielką życia, a Jezus Chrystus i Jego krzyż znakiem nadziei – takiej, która nie przemija nigdy!

« 1 »