Uroczystościom odpustowym w sanktuarium Matki Bożej Uśmiechniętej w Pszowie w niedzielę 14 września przewodniczył bp Adam Wodarczyk.
Mimo niesprzyjającej pogody setki wiernych przybyło do sanktuarium MB Uśmiechniętej w Pszowie, aby w niedzielę 14 września uczestniczyć w tzw. wielkim odpuście wrześniowym. Wielu wiernych do pszowskiej bazyliki przybyło pieszo, kontynuując tym samym tradycję pielgrzymowania przed cudowny obraz Matki Bożej. Wszystkich zebranych w pszowskiej bazylice powitał proboszcz i kustosz sanktuarium ks. Andrzej Pyrsz, który przypomniał, że miejscowy kościół od wieków był celem pielgrzymek. - Przychodzili i przychodzą do swej Matki po uśmiech i po nadzieję na trudną codzienność. Matczyne spojrzenie z tego świętego oblicza rozświetla mrok i przywraca nadzieję. Jej wzbudzające ufność spojrzenie jest pełne czułości. Spojrzenie Matki Bożej pomaga odkryć nasze miejsce w historii i Kościele, pomaga prawdziwie troszczyć się o nas samych i bliźnich - powiedział na rozpoczęcie odpustowych uroczystości ks. Pyrsz.
Wraz z pielgrzymami podczas sumy odpustowej modlił się bp Adam Wodarczyk, biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej. - Cieszę się, że podobnie jak wy jako pielgrzym przybywam do Pszowa, aby razem z wami modlić się i powierzać Maryi naszą codzienność. Szczególnie doceniam wasz dzisiejszy trud, bo wielu z was tradycyjnym zwyczajem podążało pieszo na dzisiejszą liturgię - mówił do pielgrzymów bp Wodarczyk.
W homilii biskup pomocniczy nawiązał do przypadającego 14 września święta Podwyższenia Krzyża Świętego, które zostało ustanowione na pamiątkę odnalezienia krzyża przez św. Helenę. - Kościół w krzyżu Jezusa widzi zawsze ołtarz, na którym Syn Boży dokonał zbawienia świata. Dlatego każda jego cząstka, tak obficie zroszona Jego Najświętszą Krwią, od wieków doznawała zawsze szczególnej czci. To święto przypomina nam o wielkim znaczeniu krzyża jako symbolu chrześcijaństwa i uświadamia, że nie możemy go traktować jedynie jako elementu dekoracji mieszkania, miejsca pracy czy jednego z wielu elementów naszego codziennego stroju - przypomniał bp Wodarczyk. - Krzyż w swym najgłębszym wymiarze nie ma nic wspólnego z narzucaniem na siłę jakiejś własnej filozofii. Ale do końca dziejów świata krzyż będzie znakiem Bożej miłości i nigdy nie będzie skierowany przeciwko komukolwiek. On przypomina nam, że w świecie istnieje miłość mocniejsza od pragnienia życia. Krzyż jest ważny, bo jest zaproszeniem do bezwarunkowej miłości. Jest zaproszeniem skierowanym do każdego człowieka dobrej woli, do ciebie i do mnie.
Bp Adam zwrócił również uwagę, że Maryja podczas swojego ziemskiego życia towarzyszyła Jezusowi w różnych momentach Jego zbawczej misji. Widziała Go dźwigającego krzyż i stała pod Jego krzyżem na Golgocie. - Była też świadkiem i odbiorcą słów, które Chrystus do niej skierował: "Niewiasto, oto syn twój. Synu, oto matka twoja". Miała więc świadomość, że Jej dzieci pod krzyżem poszerzyły się na wszystkich mieszkańców ziemi - wskazał kaznodzieja.
W Pszowie obraz Maryi czczony jest jako wizerunek Matki Bożej Uśmiechniętej, przed który od XVIII wieku zdążają pielgrzymi. - Maryja raduje się dzisiaj, bowiem doznaje chwały zmartwychwstania. Jej uśmiechnięte oblicze tu, w Pszowie, zdaje się nam to zawsze przypominać, kiedy czasem przychodzimy i nie jest nam tak łatwo się uśmiechać, bo życie w różny sposób doświadcza nas, bo przeżywamy jakieś boleści. Być może jest tak też i dzisiaj, że przynosimy tu różne niepokoje naszego serca, ale to wszystko po to, aby w Jej uśmiechu znaleźć nową nadzieję - mówił bp Wodarczyk.
Kult Matki Bożej Uśmiechniętej w Pszowie sięga XVIII wieku. Od 1728 roku przybywali w to miejsce pielgrzymi z Królestwa Polskiego, Moraw i terenów obecnych Niemiec. W latach międzywojennych nastąpiło wzmożenie ruchu pielgrzymkowego z bogatą oprawą odpustów, które w pszowskim sanktuarium odbywają się 29 czerwca (tzw. mały odpust sięgający 1728 roku), 15 sierpnia oraz 8 września (tzw. duży odpust obchodzony od 1862 roku). Od 1997 roku pszowska świątynia nosi tytuł bazyliki mniejszej.