Wspólna Eucharystia, poruszające świadectwa i piękna modlitwa uwielbienia przed Najświętszym Sakramentem - tak w skrócie można opisać spotkanie podsumowujące tegoroczne turnusy "Tatr po męsku", które odbyło się w sobotę 12 października w kaplicy św. Barbary przy Silesia City Center.
Wszystko rozpoczęło się od pasji do gór oraz chęci dawania świadectwa - podkreśla Mirosław Banach, pomysłodawca i główny koordynator męskich górskich wyjazdów. - Pierwszy wyjazd odbył się w 2013 roku. Był to spontaniczny wypad w góry z kolegami, którzy poprosili mnie o jego zorganizowanie. Uczestniczyło w nim nie więcej niż 13 osób. Pamiętam, że nie było wtedy łatwo. Kapryśna pogoda dawała nam się we znaki. Jednak ten wyjazd zdecydowanie można zaliczyć do udanych. Na górskich szlakach staraliśmy się dawać świadectwo naszej wiary poprzez modlitwę, w którą włączało się wiele osób wędrujących w tym samym czasie co my. Dla mnie modlitwa na górskich szlakach była i jest czymś naturalnym. Zawsze dziękowałem Bogu, gdy udało się zdobyć kolejny szczyt - dodaje.
- Ten wyjazd i widok postronnych turystów, którzy bez oporów modlili się razem z nami, uświadomił mi, że takie inicjatywy są potrzebne, dlatego postanowiłem kontynuować ten pomysł. W roku 2014 odbył się kolejny wyjazd i nie było nas wtedy znacznie więcej. Nie znaliśmy jeszcze wtedy księdza, który mógłby zostać duchowym przewodnikiem naszej męskiej wspólnoty. Cały czas modliłem się o to, by ta rodząca się inicjatywa przetrwała. Tak się złożyło, że rok później wziąłem udział w seminarium ewangelizacyjnym, na którym był obecny także ówczesny bp Grzegorz Ryś, w tamtym czasie odpowiadający za inicjatywy ewangelizacyjne w kraju. Podzieliłem się z nim tym pomysłem, on go pobłogosławił i pokierował mnie do bp. Adama Wodarczyka, który również podszedł do niego pozytywnie. Do naszego zespołu dołączył wówczas ks. Bogdan Kania, który bierze udział w wyjazdach do dziś -opowiada M. Banach.
W męskim gronie
Górskie wyjazdy kierowane są do wszystkich mężczyzn, niezależnie od ich stanu wiary. Organizowane są dla różnych grup wiekowych i mają charakter katolicki. Organizatorzy podkreślają jednak, że są otwarci także na osoby innego wyznania oraz niewierzące. W szerokiej ofercie znalazły się także turnusy dla ojców, którzy chcieliby spędzić czas ze swoimi dziećmi "w pięknych okolicznościach przyrody". Dzięki tak wielu możliwościom każdy miłośnik górskich wypraw bez większego trudu znajdzie coś dla siebie.
Jednym z najważniejszych aspektów każdego wyjazdu jest budowanie wspólnotowych więzi poprzez rozmowę, która może okazać się bezcennym wsparciem. Trudne górskie warunki i różne wyzwania, którym muszą sprostać uczestnicy wyjazdu, sprzyjają nawiązywaniu relacji i budowaniu nowych przyjaźni. W trakcie każdego turnusu uczestnicy starają się kierować trzema ważnymi zasadami - postem, modlitwą i jałmużną. Pomaga im w tym codzienny udział we wspólnej Mszy św.
"Tatry po męsku" to nie tylko niezapominania górska przygoda, to także wydarzenie, które potrafi przemieniać życie. Potwierdzają to świadectwa uczestników, którzy dzielili się nimi podczas sobotniego wieczoru uwielbienia. - W trakcie jednego z wyjazdów najbardziej poruszył mnie moment błogosławieństwa ojca, gdy modli się nad swoim dzieckiem, mówi mu po cichu słowa, które są przeznaczone tylko dla niego. To pokazuje, jak ogromną siłę ma takie błogosławieństwo. Nigdy nie zapomnę tego widoku, gdy dorosły syn i ojciec padają sobie w ramiona z płaczem, jest to coś pięknego! - przyznał jeden z uczestników. - Uderzyło mnie zdanie z naszego hymnu, który zawsze śpiewamy na wyjazdach. Brzmi ono: "Pozwól mi odmienić serce i wrócić tu po więcej". Czuję, że podczas tych górskich wędrówek Pan Bóg rzeczywiście odmienia moje serce, zwłaszcza w kontekście miłości do mojej mamy, która jest bardzo trudna. Podczas każdego wyjazdu poznaję wspaniałych i odpowiedzialnych mężczyzn, którzy są mężami i ojcami. Swoim życiem przekazują piękne świadectwo. Każdy turnus to weekend pełen cudów. Za to wszystko chwała Panu - mówił kolejny uczestnik, dzieląc się swoimi doświadczeniami.
Chcesz być szczęśliwy?
Pierwszym i najważniejszym punktem spotkania była wspólna Eucharystia w intencji wszystkich uczestników turnusów wraz z ich rodzinami. Przewodniczył jej ks. Kania, który od wielu lat jest zaangażowany w organizację górskich wyjazdów. W swoim słowie nawiązał do czytania z Ewangelii wg św Łukasza, w którym Jezus, odpowiadając kobiecie z tłumu, zwraca uwagę, że błogosławionymi można nazwać tych, którzy słuchają i wypełniają Boże słowo. Kaznodzieja zadał zebranym pytanie, czy w swoim obecnym życiu czują się szczęśliwi. - Można powiedzieć, że mam żonę, dzieci, pracę, a nawet jakieś hobby. Wydaje się więc, że jestem szczęśliwy. Ale Jezus zachęca nas dzisiaj, abyśmy zdali sobie pytanie: nie chcesz być szczęśliwy bardziej? Jezus mówi dziś, że błogosławionymi, a więc szczęśliwymi można nazwać tych, którzy słuchają słowa i go przestrzegają - mówił ks. Bogdan.
Przywołał świadectwo jednego z uczestników "Tatr po męsku", który przyznał, że słowo przypadające na jeden z dni wyjazdu było dla niego jak uderzenie w twarz. - Ewangelia o słuchaniu, następnie konferencja o słuchaniu, cały temat dnia skupiał się na słuchaniu. Ten człowiek przyszedł wtedy do mnie i powiedział: "Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że nie potrafię słuchać. Nie tylko Boga, ale także innych ludzi". To mocne świadectwo może nam uświadomić, że uważne słuchanie nie jest proste, a przecież to właśnie z niego rodzi się nasza wiara, która sprawia, że stajemy się szczęśliwi - mówił ks. Kania.
Wszystkie szczegółowe informacje dotyczące inicjatywy "Tary po męsku" można znaleźć na stronie internetowej: tatrypomesku.pl oraz na: facebook.com/tatrypomesku.